Grają swoje bez względu na okoliczności.

Grają swoje bez względu na okoliczności.

W niedzielny upalny poranek pojechaliśmy do Kotowic na mecz z miejscową Odrą. Ubytków w naszym składzie ciąg dalszy, nadal brakowało Daniela Skwarka, Bartka Trzebuniaka, Konrada Kusia, wolne dostał Winnicki, ale do składu wrócił zdrowy wreszcie Mateusz Ilmak. Trener zamieszał trochę w składzie i na ławce usiadł Byczek, którego zastąpił Gramiak, na środku obrony partnerem Kościelnego był Szymon Czarnecki, a do bramki wrócił Axel.

Pierwsze minuty pokazały co to będzie za mecz. Na twardym „betonowym” i bardzo nierównym boisku ciężko było myśleć o graniu w piłkę. Mimo to Burza się starała. Dodatkowo zachowanie gospodarzy i kibiców wskazywało jak bardzo są oni nastawieni na zrobienie jak największego szumu i bałaganu na boisku. Dość powiedzieć, że zaczęli w 9 osobowym składzie, (potem przyszedł 10 zawodnik) i każda decyzja sędziego na ich niekorzyść skutkowała awanturą, pretensjami, wyzwiskami w kierunku naszym i arbitra, szkoda tylko, że ten zamiast reagować pozwolił ani to przez co gospodarze poczuli się bezkarni. Strzelanie zaczął już w 8 minucie nasz supersnajper Mateusz Kuś, który wykorzystał podanie Słoniny i zostawiony bez opieki nie miał problemów z umieszczeniem piłki w bramce. Następnie niepotrzebnie spieszyliśmy się z rozegraniem akcji i byliśmy bardzo niedokładni, brakowało spokoju i dokładnych podań oraz strzałów. Niemoc przerwał Mateusz Kuś, ale splendor za drugiego gola powinien spłynąć na Grzegorza Książka, który wykonał całą robotę na skrzydle i piłkę wystawił do pustej bramki naszemu kapitanowi. Oczywiście gospodarze protestowali, że niby piłka wyszła przy podaniu Grzegorza, ale co jeden sędzia ma zobaczyć na boisku na którym linie nie są proste i nie widać ich z jednego końca na drugi. Jeżeli wyszła to przepraszamy gospodarzy, ale Grzegorz twierdzi, że na pewno nie. Następnie strzeliliśmy dwa kolejne gole, których sędzia nie uznał gwiżdżąc rzekome spalone, ale tak jak w sytuacji bramkowej dla nas z jego pozycji ciężko było ocenić czy był spalony czy nie. Następnie na długie minuty mecz został przerwany ponieważ interweniujący bramkarz Kotowic upadł niefortunnie przed próbującym strzelać Mateuszem Kusiem, nie wiemy czy był kontakt, ale reakcja bramkarza wskazywała, że urwało mu nogę i oczywiście była to wina naszego kapitana, jednak w przerwie nawet sędzia potwierdził, że to był efekt upadku na betonowy plac gry,a nie zderzenia z Mateuszem. Festiwal obelg ze strony gospodarzy i naszej momentami dobrej gry w piłkę zakończył tuż przed przerwą indywidualną akcją Grzegorz Książek, który zszedł do środka i uderzył tuż przy słupku.

Tuż po przerwie uczuleni nasi zawodnicy na ostrą grę miejscowych szybko pozbywali się piłki co przenosiło się na jeszcze lepszą grę, tuż po przerwie piłka trafiła przed polem karnym do Kusia, który w swoim stylu minął obrońcę i próbując minąć bramkarza został w bezczelny sposób trafiony w nogi. Bramkarz chyba chciał wziąć rewanż za sytuację sprzed przerwy i interesowało go tylko by trafić naszego zawodnika. Oczywiście rzut karny wywołał oburzenie u miejscowych, bo przecież trafił w piłkę i tak dalej, ale polecamy włożyć to sobie między bajki. Nasze zdziwienie wywołał tylko fakt, że obyło się bez żadnego napomnienia ani słownego ani w postaci kartki. Do karnego podszedł… Axel Skorobohaty i pewnym strzałem zdobył swojego pierwszego gola w tym sezonie- brawo bramkarz! Minęło kilak następnych minut i kilka zmarnowanych przez nas okazji, aż wreszcie doskonała piłka na skrzydło, gdzie w pole karne wpadł Kołtowski, popisowo przyjął piłkę i wyłożył na tacy Grześkowi Książkowi, który dopełnił formalności. Stek wyzwisk jakie poleciał w kierunku sędziego za rzekomego spalonego powinien skutkować usunięciem z boiska co najmniej 2 najbardziej agresywnych miejscowych, sędzia był jednak tego dnia głuchy na obelgi. Kolejnego gola w zamieszaniu podbramkowym dołożył Mateusz Kuś, a swoje dwie okazje zmarnował Michał Byczek, szansę miał też Kołtowski, ale trafił w bramkarza. Odra najlepszą okazję zmarnowała po okresie naszej stagnacji i rezygnacji z uczestnictwa w takim meczu. Na szczęście na posterunku był Axel i nie dał się zaskoczyć strzałem w krótki róg. Potem popisowo ośmieszony został najbardziej gadatliwy z Kotowic (numer 7), którego „szparką” ośmieszył Słonina i nagle nasz przeciwnik zamilkł. Kolejny gol to znowu efekt dobrej gry na skrzydle Kołtowskiego, który tym razem wypatrzył Sławka Mazura, który znów na raty strzelił 7 gola dla naszego zespołu. Dzieła zniszczenia kolejnymi dwoma golami dopełnił Mateusz Kuś (drugi z karnego po faulu na nim samym). 9 goli to i tak najmniejszy wymiar kary jaki spotkał miejscowych tego dnia.

Podsumowanie meczu może być jedno- Burza naprawdę coraz bardziej przypomina zespół wysokiej klasy, nie daliśmy się wciągnąć gospodarzom w ich gierki, graliśmy konsekwentnie swoje, a upór w dążeniu do kolejnych goli może imponować. Takie zespoły jak Odra trzeba tak ogrywać i mieć to za sobą. Dobrze, że nasi zawodnicy chamskiej gry gospodarzy nie przypłacili zdrowiem.

do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości