Z honorem.
Już w środę stało się to co od dłuższego czasu nad nami wisiało. Po wygranej Wratislavi Wrocław spadliśmy do A-klasy po trzyletnim pobycie w okręgówce. Niedzielny pojedynek był dla nas o honor, natomiast goście rozpaczliwie walczą o utrzymanie i był to dla nich mecz o 6 punktów.
Od pierwszych minut rozgrywanego w ogromnym upale meczu obie drużyny grały w niesamowitym tempie i można było odnieść wrażenie, że nastawiły się na fizyczne wyniszczenie przeciwnika. Burza grała wysoko, ale nie przełożyło się to na sytuacje bramkowe, a goście takowych mieli dwie, ale najpierw dobrze interweniował Sekuła, a po chwili napastnik gości uderzał niecelnie. Gra Burzy od tyłu mogła imponować, bo mimo pressingu gości nasi piłkarze spokojnie sobie z nim radzili i wyprowadzali niezłe akcje, po jednej z nich piłka trafiła na skrzydło do Gancarczyka, który wpadł w pole karne przełożył piłkę na prawą nogę i... uderzył fauszem lewej czym zupełnie zaskoczył bramkarza z Wrocławia dając nam szybkie prowadzenie. Goście chyba przemotywowani przez swojego trenera byli bardzo spięci i trudności sprawiała im nawet gra ze stojącej piłki, którą często wybijali w aut. Szybko pokaraliśmy ich drugim golem. Przed polem karnym odnalazł się Bekieszczuk. Stojąc w miejscu uderzył znakomicie w długi róg nie dając najmniejszych szans na skuteczną interwencję bramkarzowi przyjezdnych. 2:0!!! Burza grała spokojnie i pewnie, pachniało kolejnymi golami dla nas, a klasą dla siebie byli w obronie Watral i Kościelny. Goście emocjonalnie nie wytrzymywali tego meczu i sami sobie utrudniali walkę o utrzymanie. Ciągłe pretensje do samych siebie i do sędziów dały upust w końcówce pierwszej połowy. W doliczonym czasie gry po raz kolejny urwał się Gancarczyk, wpadł w pole karne gdzie wślizgiem w nogi zaatakował go obrońca gości. Decyzja nawet patrząc z daleka mogła być tylko jedna, rzut karny. To ostatecznie rozsierdziło Bumerang. Faulujący dostał żółty kartonik, ale jeden z pomocników wyraźnie stracił głowę, przybiegł i bezczelnie odepchnął sędziego. Ten wyciągnął czerwony kartonik, co spowodowało niezadowolenie kolejnego zawodnika gości, który obejrzał żółtą kartkę. Pewnym egzekutorem jedenastki okazał się... nasz bramkarz Przemek Sekuła, który uderzył mocno i celnie.
Na drugą część wyszliśmy z postanowieniem spokojnej gry i próbowania kontrataków na osłabionego już przeciwnika. Niestety zagraliśmy, aż za spokojnie. Nikodem zbyt krótko wycofał do Sekuły, tego uprzedził napastnik i zrobiło się 3:1. Na szczęście szybko trzy gole przewagi oddał nam Bekieszczuk pewnie uderzając w długi róg bramki po podaniu Nikodema. Szalony mecz z dwóch stron trwał nadal, rozluźnione szyki obronne Burzy i chęć zdobywania kolejnych goli przez wszystkich spowodowała... stratę gola. Kontra gości, strzał napastnika broni Sekuła, ale dobitka jest już skuteczna. 4:2. Bumerang szanse na jakikolwiek dobry wynik zaprzepaścił po chwili. Bezsensowny faul pomocnika gości, druga żółta i w konsekwencji czerwona kartka. Burza spokojnie teraz dawała pobiegać dziewięciu zawodnikom gości pomiędzy naszymi piłkarzami rozciągając grę. Sytuacji mieliśmy mnóstwo, ale najpierw Bekieszczuk trafił wprost w rezerwowego bramkarza (pierwszy doznał kontuzji), a po chwili Krzysztof Czarnecki uderzył w poprzeczkę. Na szczęście po raz kolejny popis dryblingi dał Słonina i wystawił piłkę do pustej bramki Mateuszowi Kusiowi, a te strzelił piątego gola dla nas. Nasz kapitan popisał się również prostopadłym podaniem do Bekieszczuka, który wpadł w pole karne wyczekał bramkarza i uderzył tuż obok jego nogi dając nam szóstego gola. W końcówce podwoić swój bramkowy dorobek powinien Gancarczyk, ale zbyt daleko wypuścił sobie piłkę i został obroniony.
Trzeba powiedzieć, że jest to pierwsze z trzech ostatnich pożegnań z okręgówką i należy je uznać za udane i godne. Nasi piłkarze postanowili pożegnać się z honorem i pokazać wszystkim, że wcale nie jesteśmy tak słabi jak wskazuje to miejsce w tabeli.
Komentarze