Wynik lepszy niż gra.
W niedzielny poranek wizytowaliśmy Kowalów niedaleko Wiązowa i czekał nas mecz z tamtejszą Pogonią. W składzie nastąpiło kilka zmian, na boku pomocy Purzyńskiego zastąpił Kula ( po raz pierwszy w wyjściowym składzie), a na boku obrony Pawła Kurowskiego (całkowicie wypadł z 18 meczowej) zastąpił Suchecki. Do kadry po raz pierwszy w tym sezonie dostał się Piotr Kurowski. Na meczu zabrakło Axela Skorobohatego, którego zatrzymała praca (zostaliśmy tylko z jednym bramkarzem) oraz Mateusza Kołtowskiego, którego zatrzymały sprawy osobiste. Dodatkowo w kadrze nie znaleźli się nie trenujący Skwarek oraz Trzebuniak.
W pierwszych meczach sezonu nasz trener zastosował w naszym zespole przegląd kadr. Z całej drużyny z ludzi, którzy aktualnie trenują nie zagrał tylko Trzebuniak. Natomiast miło poinformować, że w przyszłym tygodniu do drużyny wreszcie wraca Mirek Gramiak. Burza bardzo dobrze weszła w mecz i już pierwsza groźniejsza sytuacja zakończyła się golem. Wrzutka w pole karne, zamieszanie i tam najbardziej przytomnie zachował się Damian Mazur, który głową dobił strzał jednego z naszych zawodników. Bardzo szybko poszliśmy za ciosem, doskonałą piłkę od Mateusza Kusia otrzymał Grzesiek Książek i w sytuacji sam na sam podwyższył nasze prowadzenie. Gospodarze wyglądali na zespół, który zamierza tylko wykopywać piłkę do przodu i liczyć na zgranie swoich napastników, co gorsza dla nas zaczęło im to wychodzić, a sytuacje mieli po naszych złych wyprowadzeniach od obrony. Na szczęście szybko uspokoiliśmy ich 3 golem. Ponownie Damian Mazur, tym razem mocnym strzałem sprzed pola karnego w środek bramki pokonał bardzo nieporadnie interweniującego bramkarza Pogoni. Po chwili sytuację sam na sam miał Mateusz Kuś, ale uderzył minimalnie niecelnie. Nasz król strzelców poprzedniego sezonu ewidentnie się zablokował, ale też trzeba mu przyznać, że w tym sezonie zalicza częściej asysty niż bramki, w ogóle więcej naszych zawodników bierze odpowiedzialność za zdobywanie bramek. Po minucie strzeliliśmy jednak 4 gola. Autorem trafienia był Adrian Głowacki, który najprzytomniej zachował się w zamieszaniu podbramkowym i dobił własny strzał do bramki. Kolejny gol to ponownie nasz napastnik, ponownie przytomność umysłu i strzał pod poprzeczkę, który jeszcze po drodze się od niej odbił i wpadł do siatki Pogoni. Piąty gol spowodował… koniec naszej w sumie niezłej gry. Mnóstwo niedokładności, brak biegania i koniec ambicji dobicia przeciwnika. Naprawdę zaczęło to słabo wyglądać i nasi piłkarze ewidentnie sobie „odpuścili” Spowodowało to brak koncentracji, a co za tym idzie stratę gola, złe krycie na skrzydle dośrodkowanie, złe krycie w obronie i Piotr Kotwica nie miał nic do powiedzenia. Tuż przed przerwą okazję na kolejne gole mieli nasi piłkarze, ale ponownie Mateusz Kuś uderzył niecelnie, następnie Adrian Głowacki został zablokowany, podobnie jak Dominik Kula. Brakowało nam ostatniego podania i w ogóle dokładności w grze.
W drugiej połowie wszystko się zmieniło… ale na gorsze. To co nasz zespół zaczął wyprawiać na boisku wołało o pomstę do nieba. Żeby czegoś nie pominąć napiszemy, że brakowało wszystkiego, nie potrafiliśmy sklecić kilku dobrych podań, a nasze akcje wynikały raczej ze słabości przeciwnika niż z faktycznej dobrej gry Burzy. W pierwszych minutach Mateusz Kuś w sytuacji sam na sam uderzył w słupek, a w podobnej okazji Adrian Głowacki w poprzeczkę. Zamiast dobić przeciwnika dobijaliśmy sami siebie. Niedokładne podania, frustracja i brak powrotu do obrony tworzyły sytuacje dla miejscowych. Dwukrotnie odważnym wybiegiem poza pole karne uratował na Piotrek Kotwica, który po chwili popisową interwencją końcami palców wybił piłkę na rzut rożny. Po nim powstało ogromne zamieszanie w polu karnym i Pogoń miała kolejny róg. Nieumiejętność wybicia piłki dała Pogoni strzał po którym piłka trafiła w rękę jednego z naszych zawodników i gospodarze otrzymali rzut karny. Pomimo tego, że Kotwica wyczuł intencje strzelca i miał piłkę na ręku to jednak wpadła ona do naszej siatki. Nasz brak gry postępował nadal, ale jeszcze z początku tej części gry tworzyliśmy akcje po błędach miejscowych tak teraz sami sobie psuliśmy wszystko na co się tak staraliśmy. Niedokładne podania, niepotrzebne strzały, albo brak podań w dogodnych sytuacjach powodował rosnącą frustrację i ewidentnie zespół przestał prezentować sobą cokolwiek. Na szczęście w końcówce dobrą akcję zainicjował Zakrzewski, który odnalazł w polu karnym Mateusza Kusia, ten wreszcie ze spokojem strzelił obok bramkarza i się nam odblokował. Po chwili po wrzutce z boku boiska z głowy uderzał Galasiński i trafił w słupek. Ostatnia akcja w meczu była już naszym popisem piłka wreszcie krążyła pomiędzy naszymi zawodnikami po podaniu od Sławka Mazura piękną asystę piętą zanotował Mateusz Kuś. Tomek Stachowicz, który otrzymał piłkę spokojnie wyczekał obrońcę i uderzył tuż przy słupku zdobywając 7 bramkę dla naszego zespołu.
Wynik się zgadza, gra nie za bardzo. Dopóki jesteśmy konsekwentni i zespół posiada odpowiednią koncentrację to nikt nie jest w stanie nam zagrozić. Problemy się zaczynają gdy przestajemy grać w piłkę i realizować swoje założenia. Zdecydowanie do poprawy jest po tym meczu głowa naszych piłkarzy, bo to ona im na razie przeszkadza w jeszcze lepszej grze, a lepsza gra to cel tego zespołu!