Sami sobie winni.
Burza przegrałakolejny ligowy mecz i po raz kolejny zabrakło nam szczęścia i sami jesteśmy sobie winni, że ten mecz zakończył się tak a nie inaczej.
Czarni przyjechali do Chwalibożyc w 13 i w dodatku ich bramkarz od początku zmagał się z kontuzjowaną nogą. My od początku przejęliśmy inicjatywę i pierwszej doskonałej sytuacji nie wykorzystał Piotr Kwiatkowski, który uderzył głową ponad bramkę. Następnie doskonałą okazję zmarnował Piotr Słonina, który dodatkowo nieszczęśliwie stanął na naszym klepisku i musiało dojść do przedwczesnej zmiany. Mecz pomimo naszej przewagi nie przynosił nam sytuacji bramkowych. Kolejne zmarnowali Kwiatkowski i Kozina, który zbyt długo zwlekał ze strzałem. Jakby tego było mało w samej końcówce pierwszej połowy straciliśmy kolejną dziwną bramkę. Istny pinball w naszym polu karnym wiele główek i zawodnik gości z metra trafia do naszej bramki. Nie poddaliśmy się i jeszcze przed przerwą doskonałe podanie do Kusia, ten wpada w pole karne, tam jest faulowany. Sędzia pokazuje graczowi gości czerwony kartonik i ku zdziwieniu wszystkich dyktuje rzut wolny zamiast karnego. Rzut wolny niecelnym strzałem wykończył Krystian Kozina.
Druga połowa to nasza absolutna dominacja, goście osłabieni tylko wybijali piłki do przodu gdzie ich napastnik nieźle je przytrzymywał. Nasze akcje długo nie przynosiły skutku, aż wreszcie Czarnisami sobie sprokurowali rzut karny nabijając piłkę na rękę sobie nawzajem. Pod nieobecność naszego kapitana za karnego wziął się Grzegorz Ciepliński i... nie trafił. To kolejny nasz mecz w którym nie potrafimy strzelać goli i mamy ogromnego pecha. Na potwierdzenie tych słów niech będzie to, że wreszcie wyrównaliśmy po atomowym strzale Koziny, by chwilę później nadziać się na kontrę, którą niefortunnie przerywał Tomek Watral pokonując Przemka Sekułę. W ostatnich minutach rzuciliśmy wszystko do ataku, ale poza bardzo niecelnymi strzałami Cieplińskiego i Czarneckiego nie stworzyliśmy nic groźnego.
Kolejny mecz przegrany na własne życzenie. Jak długo jeszcze będzie prześladować nas pech i nasza własna niemoc? Niestety nie znamy na to odpowiedzi, a rywale uciekają nam coraz bardziej...
Komentarze