Nie poddajemy się!
Burza w niedzielne popołudnie, a właściwie już wieczór pokazała wszystkim niedowiarkom, że jeszcze nie złożyła broni i jeśli chce to potrafi zagrać walecznie i skutecznie. Kto był w niedzielę w Chwalibożycach na pewno tego nie żałuje, bo działo się bardzo dużo... Szkoda tylko, że nie były to w większości emocje sportowe, tylko emocje spowodowane tym, że nasi goście wybitnie nie potrafili przegrać z klasą.
Burza weszła w mecz odważnie, już w drugiej minucie znakomite podanie Kwiatkowskiego do Białka, ten znalazł się w sytuacji sam na sam i... podał do jeszcze lepiej ustawionego Mateusza Kusia i nasz kapitan musiał skierować tylko piłkę do pustej już bramki. To dodało naszym zawodnikom jeszcze więcej animuszu, każdy z nich biegał za dwóch jeśli nie za trzech i każdy dawał z siebie wszystko. W 20 minucie rzut rożny dla nas, po wrzutce Słoniny powstało ogromne zamieszanie w polu karnym , gdzie najlepiej odnaleźli się bracie Czarneccy i Szymon mocnym strzałem nie dał szans na interwencję bramkarzowi gości. Niestety straciliśmy kolejnego w tym sezonie gola po słabym kryciu przy stałym fragmencie gry. Wrzutka i nie obstawionych było czterech zawodników gości i pierwszy z nich dał radę zaskoczyć Macieja. Nie zraziło to nas i nadal parliśmy do przodu, dwie znakomite okazje miał Marek Chowaniak, ale za każdym razem czegoś mu zabrakło. Najlepszej okazji na podwyższenie nie wykorzystał Mateusz Kuś. Po niedokładnym wybiciu bramkarza Błękitnych zamiast uderzyć do pustej bramki z 30 metrów, przyjął piłkę i ją stracił.
Po przerwie negatywne emocje, które goście uwidaczniali przed przerwie nabrały na sile. Każda decyzja sędziów była przez nich komentowana, jeśli była na ich korzyść to domagali się kartek, jeśli na ich niekorzyść to oczywiście to sędzia był zły. Trzeba tutaj powiedzieć, że sędzia owszem mylił się niekiedy strasznie, ale w dwie strony. Dodamy jeszcze, że w drugiej połowie na naszym boisku włączono oświetlenie na prośbę sędziego (to też nie podobało się gościom, ale dopiero po meczu), bo zapadły egipskie ciemności. Druga połowa to strasznie słaba gra Burzy, głęboko cofnięty zespół co chwilę musiał wybijać piłki na oślep, a nieliczne kontry naszego zespołu kończyły się brakiem strzału na bramkę gości. Emocje sięgnęły zenitu gdy po jednym z naszych rzutów rożnych Błękitni wybili piłkę i zakotłowało się pod ich bramką. Goście mieli kontrę 4 na 2, ale liczne protesty ławki zatrzymały akcję i wywiązała się szamotanina. Niektórzy nasi zawodnicy szybko zabrali piłkarzy Burzy, a ławka gości agresywnie zwyzywała sędziego od pedałów i krętaczy. Spowodowało to usunięcie dwóch członków sztabu z ławki rezerwowej. Swoje trzy grosze przy kolejnym faulu naszego zawodnika dorzucili kibice gości, którzy postanowili wejść na boisko, by wygrać z nami mecz (skoro ich piłkarze nie potrafili to czemu nie?). Sędzie długo musiał czekać na interwencje porządkowych by wreszcie móc wznowić grę. Z typowo piłkarskich emocji raz okrutnie pomylił się Krzysiek Czarnecki, ale gracz gości uderzył wysoko ponad bramkę. Po raz kolejny kultura osobista wszystkich ludzi związanych z zespołem Siedlec dała o sobie znać w końcówce meczu. Rzut wolny, jeden z zawodników Siedlec będący na spalonym wbiega w naszego bramkarza, drugi nie będący na spalonym strzela gola i sędzia boczny unosi chorągiewkę. Jak dla nas decyzja słuszna, bo mimo, że gola strzelił zawodnik nie będący na spalonym to ten, który na nim był przeszkodził naszemu bramkarzowi w interwencji. Jeden z zawodników Błękitnych obraził bocznego sędziego słowami "ty chuju jebany" za co oczywiście musiał obejrzeć czerwony kartonik. Doliczone 6 minut ciągnęło się niemiłosiernie, wreszcie po rzucie rożnym gości piłkę za siebie przedłużył Kwiatkowski, pognał za nią w kierunku linii bocznej i wślizgiem wybił na połowię Błękitnych, gdzie przejął ją nasz kapitan, wziął on sprawy w swoje ręce (raczej nogi) i zdobył trzeciego gola dla naszego zespołu, a sędzia zakończył mecz!
Radość naszego zespołu była przeogromna i na taniec zwycięstwa można było patrzeć bez końca, ale niestety z porażka nie potrafili nadal się pogodzić goście i nastąpiła dogrywka...
Otoczyli oni trójkę sędziowską i nie pozwolili im zejść z boiska, zarzucając im nietrzeźwość, po interwencji naszych piłkarzy sędziowie bezpiecznie udali się do szatni, ale panowie, którzy zarzucali mu nietrzeźwość nie odpuścili i wezwali policje, która pojawiła się niedługo po meczu. Cała sytuacja była trochę komiczna, bo gdy okazało się, że nie ma podstaw do zarzutów w kierunku sędziego to "działacze" (pozdrawiamy Pana, który w szatni sędziów krzyczał o hańbie i o tym, że trzeba się nauczyć sędziować) szukali innych sposobów na ten mecz. Najpierw postawili zarzut o braku porządkowych na boisku co oczywiście mijało się z prawdą (choć ich praca pozostawiała wiele do życzenia), potem gdy już sędzia wpisał ich uwagi do protokołu oczywiście nie mogli się obejść bez uwagi o oświetleniu, które im po meczu nie pasowało, a w przerwie nie było zastrzeżeń. Całe szczęście, że sędzia opisał również zachowanie niektórych zawodników po meczu i mamy nadzieję, że zostaną oni sowicie "nagrodzeni" od związku.
W całym tym zamieszaniu, jedno jest najważniejsze, mianowicie Burza zagrała z zębem skutecznie i walecznie. Nie odpuściła ani na moment wykorzystała błędy przeciwnika i tuszowała swoje. Szkoda tylko, że nasi przeciwnicy, którzy przegrali w męskiej piłkarskiej walce nie potrafili przegrać z honorem i twarzą.
Komentarze