Dobra gra na ciężkim boisku.
Jak już zapewne wszyscy wiedzą mecz z Polonią Godzikowice rozgrywaliśmy na boisku przeciwnika. Dzięki uprzejmości naszych rywali wobec prac na naszym boisku mogliśmy zagrać na obiekcie rywala. Jeszcze raz serdecznie Polonii dziękujemy za tą możliwości. Na tym uprzejmości się skończyły i trzeba było przygotować się do rozegrania meczu. Niestety choroba zmogła bohatera sprzed tygodnia Axela Skorobohatego, którego w bramce zastąpił Piotrek Kotwica. Na boku obrony wystąpił dobrze znany w Godzikowicach Paweł Kurowski,a w ataku również były zawodnik Polonii Adrian Głowacki. Dodatkowo pierwszy skład wywalczyli Purzyński nieobecny przed tygodniem i Książek, który wskakuje do pierwszego składu po raz pierwszy w naszych barwach.
Mecz rozpoczął się od naszej dobrej akcji, ale niestety zabrakło finalizacji, po chwili mogło być fatalnie, długa piłka za nasza obronę napastnik gospodarzy sam na sam, odważne wyjście Kotwicy, lob i… za wysoko, wróciliśmy naprawdę z dalekiej podróży! Za to wróciliśmy w wielkim stylu. Piłka ze środa pola do Adriana Głowackiego, który z pierwszej piłki zgrał do Purzyńskiego, a ten w sytuacji sam na sam nie dał szans bramkarzowi wyprowadzając nas na prowadzenie. Po kilku minutach rozegraliśmy najlepszą akcję Burzy w tym sezonie piłka pomimo fatalnego placu gry szła od zawodnika do zawodnika niczym po sznurku i po podaniu Książka z boku boiska wystarczyło dobrze strzelić, ale niestety tego zabrakło. Po chwili rzut wolny pośredni mieli gracze Polonii, jeden z nich dotknął piłkę drugi strzelił czym zmylił Piotra i piłka znalazła się w siatce. Sędzia nie uznał jednak bramki decydując się na rzut wolny dla nas, jak nam powiedział w przerwie piłka nie była wyraźnie zagrana co jest niezgodne z przepisami. Burza wyprowadziła kolejną akcję ale dwukrotnie zbyt niedokładnie zagrywał Jarek Mazur i nie dochodziło do strzałów, wreszcie za trzecim razem dograł do Grześka Książka, który zwodem zmylił obrońców i strzałem w długi róg zdobył swojego pierwszego gola w barwach Burzy! Niestety dwubramkowe prowadzenie uśpiło zespół i zaczęliśmy grać totalny piach. W środku pola klasą dla siebie był Damian Mazur, który wygrywał chyba wszystkie górne piłki. I nie dawał żyć przeciwnikom. Niestety to Polonia grając na tak zwany chaos mogła nam strzelić gola, ale brakowało im skuteczności, a dwukrotnie odważny wybieg z bramki Piotra Kotwicy kasował akcje miejscowych. W tej części gry warto jeszcze odnotować strzał Mateusza Kusia w słupek i po chwili obok bramki, oraz próby Adriana Głowackiego i Adriana Purzyńskiego.
Po przerwie zobaczyliśmy mądrzej grający zespół Burzy, przestał on dopuszczać gospodarzy do bramkowych okazji, a sam sobie tworzył kolejne, niestety fatalne boisko plus nasza nieskuteczność spowodowały brak okazji strzelecki, które można uznać za dobre sytuacje. W zamieszaniu pod bramką i strzale jednego z naszych zawodników do piłki dopadł Adrian Głowacki i strzelił gola na którym mu tak bardzo zależało. Zdenerwowało to na tyle miejscowych, że zaczęli naszego gracza wyzywać, najpierw żółtą kartkę dostał za to obrońca Polonia, a potem… ( o tym potem). 3:0 dla Burzy! Sfrustrowani gracze miejscowych zamiast grać w piłkę skupili się na rozmawianiu z sędzią i bici brak sędziom liniowym, zaczęły sypać się kartki za gadanie i gra zrobiła się szarpana. Nasi piłkarze na szczęście nie dali się w to wciągnąć i grali dalej. Kolejny nasz gol zrodził się z przypadku piłkę próbował zagrywać Purzyński, zrobił to jednak niedokładnie. Piłka wróciła do niego i zdecydował się na strzał, który zaskoczył bramkarza Polonii i nie poradził on sobie z nim. Mogliśmy w międzyczasie stracić gola, bo w naszym polu karnym powstało ogromne zamieszanie, ale obronnie z niego wyszli Kotwica i Ilmak. Cieszy fakt, że zawodnicy, którzy weszli na boisko chcieli się pokazać i walczyli zaciekle, gdy tylko dostali szansę. I to właśnie rezerwowy Konrad Kuś strzelił kolejnego gola, akcję rozprowadził Ilmak, piłka trafiła do Mateusza Kusia, który puścił sobie piłkę obok bramkarza, a na to czekał jego brat i trafił do pustej już bramki (jego pierwszy gol w seniorach!). Radość naszej ławki zirytowała bramkarza Polonii, który zaczął nasz bezczelnie wyzywać, ale w porę zareagował sędzia i wyrzucił go z boiska co skończyło się salwą braw naszego zespołu. Z rzutu wolnego pośredniego podyktowanego za tą sytuację nie udało się strzelić Mateuszowi Kusiowi, ale po chwili to on dogonił długą piłkę na linii końcowej i wycofał do kolejnego rezerwowego Dominika Kuli, który również zdobył debiutanckiego gola w naszych barwach dopełniając formalności i jednocześnie ustalając wynik meczu na 6:0!
Dobra gra całego zespołu łącznie z rezerwowymi, brakowało koncentracji i dokładności nad którymi trzeba pracować przed kolejnymi meczami. Jednak na tak fatalnym boisku nasz gra i tak wyglądała bardzo dobrze, miejmy nadzieję, że wyeliminujemy z gry juniorskie przestoje w grze i będziemy skoncentrowani przez pełne 90 minut meczu!