Ze spokojem i pomysłem.
W niedzielny poranek nasz zespół napotkał problemy kadrowe, co nie zmieniło faktu, że na mecz stawiło się 19 zawodników. Zabrakło na meczu braci Czarneckich, Piotra Kościelnego, Mateusza Ilmaka, Pawła Kurowskiego, a zawieszony za kartki był Michał Byczek. Do protokołu jako zawodnika wpisany był nawet nasz trener.
Pomimo tych ubytków nasz zespół od pierwszej minuty narzucił przeciwnikowi swój styl grania. Burza miała ogromną przewagę w posiadaniu piłki, lepszy pomysł na jej rozegranie i brakowało tylko skutecznego strzału. Nasz przeciwnik, który pojawił się w 11 osobowym składzie na meczu bronił się z tyłu 8 zawodnikami i próbował wybijać piłki długie do przodu i nas kontrować, ale szczerze powiedziawszy było widać, że nie są w stanie nam zagrozić. Długo jednak Burza nie mogła udokumentować przewagi bramką. W 13 minucie po doskonałej wrzutce Słoniny z rzutu rożnego prowadzenie dał nam strzałem głową Dominik Galasiński. Następnie festiwal naszych strzałów lądował poza bramką lub był zbyt lekki by zaskoczyć bramkarza Polonii. Na domiar złego dawaliśmy się łapać łatwo na spalone. Goście chyba z powodu braku sił zostawali często w 4 lub 5 zawodników na naszej połowie co tworzyło zagrożenie gry 1 na 1 przez naszych obrońców. Na szczęście radzili sobie oni znakomicie i w dodatku sami rozpoczynali ataki wyprowadzeniem piłki do naszej pomocy. Wreszcie po kolejnym dobrym podaniu ze skrzydła zszedł Konrad Kuś i na raty, ale skutecznie wyłożył piłkę do swojego brata, a Mateusz podwyższył nasze prowadzenie. Nie był to koniec strzelania w pierwszej połowie. Damian Mazur niemal z tego samego miejsca co przed tygodniem uderzył niemal identycznie (trochę niżej) i ponownie zdobył bramkę, którą powinno się pokazywać dzieciom ucząc ich uderzeń z daleka. 3:0!
Po przerwie trener zaczął od razu rotować naszym składem, ale nie zmieniło to obrazu meczu, dobre akcje w ataku nie były jednak kończone celnymi strzałami. Pomimo wielu prób piłka nie chciała wpadać do bramki. Goście dwa razy poważnie nam zagrozili, ale najpierw w ogromnym zamieszaniu w naszym polu karnym wybijamy piłkę, a po chwili dobrą interwencją po strzale rzutu wolnego popisuje się Skorobohaty. Wreszcie na boisku pojawił się nawet nasz trener i to on był bohaterem końcówki spotkania najpierw negatywnym, potem pozytywnym. W pierwszych swoich akcjach zaliczył on fatalne pudło do pustej bramki po odbiciu przez bramkarza, a następnie niedokładnie dogrywał do Sławka Mazura mając przed sobą tylko bramkarza Godzikowic. Wreszcie w 76 minucie Piotr dograł prostopadłą piłkę do Jarosława Mazura, który wpadł w pole karne i założył „siatkę” bramkarzowi gości. Kolejne nasze akcje to rzuty rożne, które nie przyniosły jednak strzału na bramkę Polonii. Końcówka to dwa gole naszego trenera, najpierw otrzymał prostopadłą piłkę od Damiana Mazura, była nieco za mocna, ale w sytuacji stykowej z bramkarzem Piotr wygrał przebitkę i mógł posłać piłkę do pustej bramki gości. Po chwili znowu prostopadła piłka od Damiana Mazura, tym razem do Sławka Mazura, który urwał się sam na sam i wystawił piłkę na tacy do pustej bramki naszemu trenerowi.
Burza grająca w piłkę, klepiąca przeciwnika i strzelająca gole. Czego chcieć więcej? Chcemy by Burza zawsze grała w piłkę w ten sposób i budowała ataki tak jak w niedzielny poranek. Naprawdę fajnie to wyglądało i miło się na to patrzyło. Brawo panowie!