Zabrakło skuteczności.
Niedzielny poranek przyniósł nam wyjazd do Miłoszyc, na boisko nieistniejącej już Polonii, gdzie swoje mecze rozgrywa wicelider tabeli Dolomit Chwałowice. Burza na mecz jechała z silnym postanowieniem walki o 2 miejsce w tabeli, a takowe dawało nam zwycięstwo (ciągle mamy jeden mecz więcej od rywali). Niestety w składzie zabrakło Głowackiego, którego zatrzymały sprawy osobiste. Od początku na szpicy zagrał zatem Skwarek.
Od pierwszych minut pojedynku wicelider tabeli schował się na własnej połowie i wybijał długie piłki do przodu. Jednak to Burza grała w piłkę i pierwsze fragmenty meczu przyniosły strzały Gramiaka, Kusia i Skwarka, niestety wszystkie były niecelne. Dolomit stworzył sobie znakomitą okazję gdy sędzia pozwolił grać będącemu na spalonym napastnikowi, ten wrzucił mocno na 5 metr, ale dobrą interwencją popisał się Ilmak. Koncert dobrze grającej Burzy trwał, goście zamknięci na własnej połowie grali tylko lagi do przodu i długimi fragmentami nie potrafili opuścić swojej części gry. U nas mnożyły się okazje, strzelali Skwarek i Czarnecki, ale niestety niecelnie. Po rzucie rożnym główkował Kuś, ale przeniósł piłkę nad poprzeczką, wreszcie po znakomicie rozegrane akcji na czystą pozycję z lewej strony pola karnego wyszedł Galasiński, uderzył w długi róg, a piłka odbita od słupka wyszła w pole karne. Dobra gra trwała nadal, urwał się dwukrotnie Skwarek, ale za każdym razem źle podawał w pole karne do kolegów. Bombę z 20 metrów posłał Słonina, ale niestety wprost w bramkarza. Mieliśmy mnóstwo okazji, niestety zawodziła skuteczność. W końcówce pierwszej części oba zespoły mogły i powinny zdobyć po golu, najpierw do bezpańskiej piłki ruszył Skwarek, to samo zrobił bramkarz Dolomitu i obaj w stykowej sytuacji zderzyli się nieszczęśliwie piszczelami (dla bramkarza oznaczało to zmianę w przerwie i wezwanie do niego karetki- mamy tylko nadzieję, że nic poważnego się nie stało i nasz przeciwnik będzie w pełni zdrowy na kolejne mecze swojego zespołu!), tuż przed gwizdkiem kończącym tę połowę ogromny błąd przy rozegraniu popełnił Galasiński, piłkę przejął napastnik Chwałowic i od straty gola najpierw uratował nas Skorobohaty, a potem Ilmak, który przy okazji dostał kopniaka w głowę od przeciwnika.
Burza wiedziała, że jest lepszym zespołem i gra w piłkę lepiej, gospodarze jak na wicelidera grali zaskakująco słabo ( a może Burza tak dobrze?), należało udokumentować przewagę bramką. Po przerwie gospodarze nieco wyszli z własnej połowy, ale w ich poczynaniach panował chaos, my wreszcie dopięliśmy swego w 56 minucie gdy po kolejnym dobrym rozegraniu od tyłu do piłki wystartował Skwarek, w ostatniej chwili z linii końcowej wycofał na 11 metr, gdzie okazji takiej jak strzał z takiej odległości nie zwykł marnować nasz kapitan Mateusz Kuś, który zdobył swojego 24 gola w rozgrywkach, wynik, doprawdy imponujący! Najważniejsze dla zespołu było jednak to, że wreszcie prowadziliśmy, a po chwili znowu Skwarek, wpadł w pole karne podał do boku do nadbiegającego Kusia i znowu gol dla nas, ale… sędzia zawodów nie wiedzieć czemu podyktował spalonego, dziwna to decyzja tym bardziej, że piłka była grana w bok, a Mateusz nadbiegał zza Daniela, zatem to piłka wyznaczała linię spalonego, a ta była przed naszym kapitanem. Trochę to zdenerwowało naszych piłkarzy i niestety dostosowali się poziomem chaosu do miejscowych, zaczęło brakował dokładnych podań i akcje były szarpane, gra z tego zamieszania przenosiła się z jednej połowy na drugą. Niestety przyniosło to gola dla Dolomitu, łatwej wydawałoby się piłki nie złapał Axel i zrobiło się zamieszanie w którym gospodarze dosłownie wcisnęli piłkę do naszej bramki. Po chwili w bliźniaczej sytuacji zrobili to drugi raz, ale tym razem sędzia odgwizdał spalonego, nie wiemy czy słusznie, ciężko to ocenić. Burza koniecznie chciała wygrać, bo drugie miejsce w tabeli było naszym celem, z rzutu rożnego dośrodkowywał Słonina, a strzelał trener Kwiatkowski, który pojawił się na placu, niestety niecelnie. Po chwili uderzał Czarnecki, wprost w bramkarza, podobnie zrobił Kwiatkowski. Ambicja naszego zespołu nie została nagrodzona, a gospodarze kradli czas z uśmiechem na ustach mówiąc, że remis im wystarcza.
Znakomita gra Burzy i słaba skuteczność prawdopodobnie zadecydowały o tym, że zostaniemy na 3 lub 4 miejscu w tabeli, bo zespoły za nami wygrywają swoje mecze. Ogromna ambicja i dobra gra nie zostały nagrodzone w postaci trzech punktów, gospodarze stłamszeni przez nasz zespół mogą tylko nam dziękować za to, że nie przegrali meczu kilkoma bramkami. Wynik ten oznacza, że w praktyce podarowaliśmy awans rezerwom Sokoła Marcinkowice, którym brakuje tylko punktu do szczęścia, a grają teraz z… Dolomitem.
Komentarze