Za dużo błędów.

Za dużo błędów.

W niedzielny poranek udaliśmy się na boisko Orła w Świętej Katarzynie. Do składu wrócił Piotrek Kościelny i Szymek Czarnecki, mimo zapowiadanej nieobecności na meczu pojawił się nasz kapitan Mateusz Kuś za co należy mu się wielki szacunek.

Pierwsze minuty zapowiadały grad goli, bo oto w 3 minucie rzut rożny Słoniny zamienił na gola strzałem głową Kościelny. Akcja Piotrków dała nam prowadzenie z którego… nie cieszyliśmy się długo. 7 minuta rzut wolny ogromne zamieszanie, kilkukrotne główkowanie i strzał z półobrotu zmierzał poza bramkę, ale piłka odbiła się od kępy i wpadła tu przy słupku. Mecz się nieco uspokoił i Burza próbowała grać w piłkę, ale fatalny plac gry, który na środku prawnie nie posiada trawy przeszkadzał w naszej ulubionej grze. Szybka decyzja na grę długimi piłkami długo nie przynosiła nam niczego. Dwa razy urwał się Skwarek, ale raz piłka fatalnie skoczyła mu przy oddawaniu strzału i mało co nie zrobiła tego samego bramkarzowi Orła, który zdołał ją jednak wybić na rzut rożny, za drugim razem Daniel szukał Mateusza Kusia, ale tego zablokowali obrońcy. Z drugiej strony Orzeł głęboko schowany na swojej połowie tworzył zagrożenie po naszych błędach w obronie. Kilka razy po odzyskaniu piłki strzelali na naszą bramkę, ale tak naprawdę tylko raz ratował nas Skorobohaty. Z drugiej strony najlepszą okazję na gola dla Burzy zmarnował Książek, któremu w kluczowym momencie piłka została pod nogą i nie mógł oddać celnego strzału. W samej końcówce po rzucie rożnym zakotłowało się pod naszą bramką, ale piłka jakimś cudem wpadła prosto w ręce Axela.

Druga połowa zapowiadała dalszą walkę Burzy z przeciwnikiem i boiskiem, które wybitnie nam nie dawało grać, a styl gry oparty na długich podaniach nie przekładał się na sytuacje. Mnożyły się błędy w wyprowadzaniu piłki i gospodarze byli coraz groźniejsi. Lepiej potrafili operować piłką na placu, który doskonale znają i niestety nas zaskoczyli. Po rzucie z autu i dziwnym przedłużeniu nasza obrona nie zorientowała się dostatecznie i zawodnikowi Orła pozostawiono za wiele miejsca do strzału, ten nie dał szans na skuteczną interwencję naszemu bramkarzowi. 2:1 dla Orła. Poszliśmy grać wyżej i szybko przyniosło to skutek. Niestety nie w postaci gola, ale czerwonej kartki dla przeciwnika. Długa piłka do Skwarka, tam o pozycję powalczył Mateusz Kuś, wyprzedził ostatniego obrońcę i został powstrzymany w stylu zapaśniczym nie dając wyboru sędziemu co do decyzji. Niestety zamiast szybko wyrównać dostaliśmy 3 gola. Fatalne podanie Kościelnego do Słoniny przejął zawodnik Orła w naszym polu kranym, podał do kolegi i Axel ponownie bez szans. 3:1. Postawiliśmy wszystko na jedną kartę do ataku wszedł nasz trener i przesunął się Kościelny, za kontuzjowanego Słoninę wszedł Jarosław Mazur, ale strzały Mateusza Kusia, Daniela Skwarka i Mateusza Kołtowskiego pewnie wyłapał brakarz Orła. Biliśmy głową w mur i mnożyły się niedokładności, które tylko dawały gospodarzom okazje do gry na czas. W samej końcówce po podaniu Książka w pole karne wpadł Kwiatkowski i gdy wydawał się, że nic nie wyjdzie z tej akcji w samym narożniku pola karnego został kopnięty przez przeciwnika. Rzut karny w 88 minucie pewnie wykorzystany przez Mateusza Kusia dał nam jeszcze iskierkę nadziei. Sędzia doliczył 6 minut (potem przedłużył jeszcze o 3, bo gospodarze kradli czas) i w tym czasie mieliśmy jedną znakomitą okazję w której Książek trafił w poprzeczkę i jedną dobrą w której Kwiatkowski nie zdecydował się na uderzenie i stracił piłkę.

Przegrana w meczu idzie na nasze konto tylko i wyłącznie na nasze życzenie, popełniliśmy 3 błędy w obronie i gospodarze zdobyli 3 gole, lepiej od nas operowali piłką na boisku i byli po prostu skuteczniejsi. Trzeba z pokorą przyjąć porażkę, chociaż uważamy, że w tym meczu walki bardziej sprawiedliwy byłby remis. Burza tymczasem ciągle musi pracować nad grą obronną.

do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości