Wygrana w bólach.
W sobotę nasi juniorzy wreszcie zwycięsko zakończyli swój mecz, jednak by wygrać musieli się bardzo natrudzić, bo najzwyczajniej w świecie zagrali słabo.
Na nasz najdalszy wyjazd w tym sezonie udaliśmy się wczesnym porankiem i to co zastaliśmy w miejscowości Lipka nie napawało optymizmem. Boisko bardziej przypominało niezadbane podwórko niż plac do gry, nierówności, krety, nieskoszona trawa, nawet nasz przeorany niemiłosiernie plan przy tym co zastaliśmy był piękny. Ale od pierwszych minut to Burza starała się rozgrywać piłkę i atakować gospodarzy, niestety liczne niedokładności i nieporozumienia powodowały brak groźnych akcji. Pierwszą super okazję miał Świnionoga, ale jego strzał sprzed pola karnego jakimś cudem obronił bramkarz miejscowych, następnie znowu Damian tym razem z rzutu wolnego uderzył niecelnie. Jedyną groźną akcję gospodarze przeprowadzili w 30 minucie, ale strzał napastnika WKS-u był bardzo niecelny. Doskonałej okazji na objęcie prowadzenia nie wykorzystał dla naszego zespołu Galasiński, po rzucie rożnym główkował z 5 metrów wysoko nad bramką. Po chwili po wzorowej kontrze urwał się wreszcie Skwarek, ale źle sobie przyjął piłkę i nie oddał strzału na bramkę.
W przerwie ostra reprymenda i nos trenera Kwiatkowskiego szybko dały rezultaty. Już w pierwszej akcji wprowadzony w przerwie Chajdziony ograł na skrzydle dwóch zawodników i wyłożył piłkę Markowi Chowaniakowi do pustej bramki. 0:1! Jakby tego było mało to po chwili w zamieszaniu podbramkowym jeden z obrońców podał piłkę do własnego bramkarza, a ten nieopatrznie ją złapał. Rzut wolny pośredni z 5 metra świetnie rozegrali Marcin Chowaniak z Chajdzionym i Marcel pewnym strzałem po ziemi dał nam dwubramkowe prowadzenie. To nieco rozluźniło naszych zawodników i dwie groźne okazje mieli gospodarze, ale na nasze szczęśćcie jedyne czym mogli zaimponować to indolencja strzelecka. szybkie roszady w ustawieniu przyniosły zamierzony skutek i Burza szybko uspokoiła własnego trenera, tym bardziej, że zdobyła trzeciego gola. Ponownie główną postacią był Chajdziony, będący ostatnio w znakomitej formie zawodnik zaliczył asystę z... autu, doskonale w polu karnym odnalazł się Skwarek i dopełnił tylko formalności. Mieliśmy jeszcze kilka okazji, ale żadna nie było stuprocentowa, na domiar złego przy rzucie wolnym nie popisał się Kochler i przepuścił łatwy strzał do siatki czym zepsuł nam zerowy wynik po stronie strat.
Wynik na pewno jest lepszy od gry, ale trzeba też przyznać, że nasi juniorzy solidnie prezentują się w grze obronnej i nie pozwolili słabemu przeciwnikowi na wiele,a grając słabo pewnie wygrać mecz to też jest sztuka.
Komentarze