Waleczna Burza.
Inauguracja ligi rozgrywana w ostatnią niedzielę mogła przysporzyć kibicom sporo emocji, mimo nie najlepszego boiska i pogody kibice na pewno nie nudzili się tego popołudnia w Chwalibożycach.
Burza do meczu przystąpiła osłabiona brakiem kontuzjowanego Pawła Bekieszczuka, który urazu nabawił się na ostatnim treningu przed ligą. Od pierwszych minut to goście walczący o powrót do czwartej ligi narzucili własne tempo gry i szybko chcieli zdobyć gola. Niestety dla naszego zespołu graczom Widawy ta sztuka się im udała. Rzut wolny z bocznej strefy boiska, wrzutka w pole karne i tam nieobstawiony zawodnik gości uderzeniem głową otworzył wynik meczu. Tym razem ku zaskoczeniu obserwatorów Burzy nie zraził stracony gol, a jeszcze bardziej zmobilizował do walki. Z minuty na minutę nasi gracze przyzwyczajali się do warunków gry i zaczynali dyktować własne. Twarda męska gra na tle wiecznie płaczącego przeciwnika mogła zaimponować wszystkim. Nasi piłkarze odgryzali się przeciwnikowi jak mogli na skrzydle szalał Nikodem, ale ciągle brakowało ostatniego podania. Coraz lepiej funkcjonował środek pola, ale niestety wszystko próbowała zepsuć sędzina dyktując wymyślone rzuty wolne tuż przed polem karnym. Strzały przeciwnika dzielnie na siebie brał Tomasz Watral czym nie dopuszczał do utraty kolejnych bramek. Wreszcie i gospodarze zaczęli oddawać strzały, niestety niecelne, a doskonałej okazji po wrzutce Słoniny nie wykorzystali Kościelny do spółki z Kusiem, którzy wzajemnie sobie przeszkodzili i piłkę z pustej bramki wybił ostatni obrońca. Wreszcie Karol Nikodem wpadł w pole karne wycofał do Kwiatkowskiego ten minął się z piłką, ale akcje zamykał Damian Mazur i celnie uderzył do bramki gości dając nam wyrównanie!!!
Po przerwie goście wyraźnie nie potrafili przeciwstawić się naszej twardej grze i krótko mówiąc często tracili piłki na naszą korzyść, a my groźnie atakowaliśmy, najpierw Słonina uderzył zbyt lekko, następnie Kwiatkowski niecelnie, a całość zakończył bardzo niecelnie Jakub Tomczyk. Właśnie my w okolicach 60 minuty mieliśmy piłkę meczową, Słonina poskładał z boku boiska dwóch przeciwników ( sfaulowali sami siebie mając pretensje do sędziego), wycofał do Kwiatkowskiego i gdy wydawało się, że Piotr uderzy do bramki wypatrzył jeszcze lepiej ustawionego Mazura, który miał tylko trafić do pustej bramki i... przestrzelił z czwartego metra. Szybko mogliśmy zostać za to ukarani, znakomita piłka ze środka pola mijająca naszą obronę zmusiła Przemka Sekułę do interweniowania w sytuacji sam na sam i Przemek sobie poradził czym zachował nasze nadzieje na korzystny wynik. Burza próbowała kontrować, ale ciągle brakowało ostatniego podania, albo byliśmy zbyt niedokładni w rozegraniu, na domiar złego po naszym rzucie rożnym piłkę przed polem karnym stracił Jakub Tomczyk i doprowadził do sytuacji 5 przeciwników na dwóch naszych obrońców, na szczęście jeden z graczy Widawy postanowił to rozegrać samolubnie i stracił piłkę.
Mecz walki, ambicji i zaciętości z naszej strony daje nadzieję na lepszą grę w dalszej części rundy, mogliśmy ten mecz wygrać, ale mogliśmy też przegrać, więc trzeba szanować ten punkt, bo gdy się meczu nie wygrywa to należy go nie przegrać.
Komentarze