Silny Sokół, ambitna Burza.
W ostatnią niedzielę na boisko Chwalibożyc zawitał lider ligi rezerwy czwartoligowego Sokoła Marcinkowice. W naszym składzie zabrakło tylko chorego Galasińskiego, reszta była gotowa do gry.
Od pierwszych minut widać było, że to goście lepiej operują piłką i liczą na swoich szybkich skrzydłowych, ale to Burza schowana za podwójną gardą miała pierwszą okazję, po podaniu Kwiatkowskiego do piłki wystartował Wróbel i próbował uderzyć, bo z bramki wyszedł bramkarz gości, ale niestety trafił w obrońcę. Nasz trener chyba niepotrzebnie ustawił zespół bardzo defensywnie co nie przeszkodziło Marcinkowicom na szybkie zdobycie gola. Urwał się skrzydłowy, wrzucił, złe krycie w polu karnym i Piotr Kotwica nie miał szans na interwencję. Po chwili było już 0:2, niepotrzebny faul w naszym polu karnym, pewnie wykonana jedenastka i po raz kolejny to goście okazywali radość. Doskonałą okazję na złapanie kontaktu miał Mateusz Kuś, ale gonił prostopadłe podanie i w stykowej sytuacji trafił w bramkarza. Potem raz jeszcze uderzał Kuś, ale minimalnie niecelnie. Trzeciego gola Burza praktycznie strzeliła sobie sama. Złe wyprowadzenie piłki przez Kołtowskiego strata na naszym przedpolu i szybki atak Sokoła. Do prostopadłej piłki nie wyszedł choć powinien Kotwica i zrobiło się 0:3. Burza próbowała się odgryzać jak mogła, strzelał Świonionoga (niecelnie), Kuś ( w słupek) oraz Wróbel (za lekko). Jednak to Sokół sprawiał lepsze wrażenie i o wiele lepiej grał piłką co miało przełożenie na kilka ciekawych akcji skrzydłami, które jednak nie przynosiły już strzałów.
Po przerwie zdecydowanie odważniej grająca Burza wyszła wyżej do przeciwnika, ale ten szybko ją skontrował. Popisowy kontratak, wymiana 4 podań i po raz kolejny Kotwica był bez szans. Burza jednak się nie poddawała, mimo, że była wyraźnie słabszym zespołem to ambicji jej nie brakowało, dość powiedzieć, że często gościliśmy na połowie przeciwnika, który chyba jednak lekko odpuścił mając znakomity wynik. Długo biliśmy głową w mur, przydarzył się nawet strzał w poprzeczkę, ale piłka nie chciała wpaść do bramki. Dopiero ostatnie 10 minut przyniosło Burzy trochę radości. Ambitnie i do końca grający gospodarze zostali nagrodzeni, po znakomitej dwójkowej wymianie piłkę na 30 metrze otrzymał nasz kapitan i fantastycznym strzałem nie dał szans bramkarzowi Marcinkowic. Napór i ambicja pomimo słabszej gry raz jeszcze przyniosła nam radość. Rozegranie przez środek i po raz kolejny prostopadła piłka do Kusia, który tym razem w stykowej sytuacji przepchnął piłkę bramkarzowi pomiędzy nogami do bramki.
Mecz z liderem obnażył nasze słabości jeśli chodzi o grę piłką i umiejętności techniczne, ale uwydatnił nasze serce i ambicję gry do końca, której ostatnio tak bardzo brakowało, zawodnikom należy się szacunek, że pomimo przewag przeciwnika i traconych bramek podjęli rękawice i ambitnie grali do końca. Przeciwnikom gratulujemy dobrej gry i mistrzostwa rundy jesiennej! Burza natomiast poniosła pierwszą w tym sezonie porażkę u siebie.
Komentarze