Remontada!
W sobotnie popołudnie udaliśmy się do odległego Jordanowa na mecz z tamtejszym Nefrytem. Nasz rywal to stały bywale A klasy i zaprawiony w bojach przeciwnik, zatem był to kolejny pożyteczny sprawdzian naszego zespołu. W składzie zabrakło tym razem braci Czarneckich, Michała Byczka, Patryka Sucheckiego, Axela Skorobohatego oraz Mateusza Ilmaka- wszyscy z różnych przyczyn. Natomiast powrócili Mateusz Kołtowski, Damian Mazur, Adrian Głowacki oraz Adrian Purzyński.
Ubytki w obronie spowodowały, że na jej środku musiał zagrać nasz trener Piotr Kwiatkowski, a na boku testowany zawodnik. Po rozpoczęciu gry ujawniła się nasza największa wada- niemrawość. Burza wyglądała jakby przyszła na mecz za karę, niby biegaliśmy, walczyliśmy, ale było to takie „miękkie”, że gospodarze poczynali sobie z nami w najlepsze. Szybko zdobyli bramkę po rzucie wolnym i naszym złym kryciu. Akcja zamknięta na długim słupku i strzał przy Którym Piotrek Kotwica nie miał szans. Po chwili gospodarze dołożyli drugiego gola znowu po błędach w naszej obronie. Prostopadła piłka i uderzenie znowu bez szans dla Piotrka. W tym czasie nasze próby ( o ile w ogóle można tak to nazwać) kończyły się niedokładnymi podaniami oraz złymi przyjęciami piłki. Oddawaliśmy strzały, ale z daleka i były niecelne, albo zbyt lekkie. Na domiar złego po rzucie wolnym piłka przeszła obok muru zrobiła kozioł przed naszym bramkarzem i całkowicie go zaskoczyła. Słaby sędzia załatwiony przez gospodarzy zachęcał ich tylko do ostrej gry, a naszym piłkarzom gwizdał każdy kontakt z przeciwnikiem. Nie zmienia to faktu, że Burza przechodziła obok meczu i nie było nadziei na cokolwiek dobrego.
Wynik 3:0 do przerwy nie zwiastował nic dobrego i szybciej spodziewano się kolejnych bramek dla Nefrytu niż naszej dobrej gry. Nie wiemy co się stało z naszym zespołem w przerwie, ale tuż po niej wyszedł na boisko zupełnie odmieniony. Walka, pasja, bieganie gra w piłkę i to mimo tego, że sędzia dalej nam przeszkadzał. Burza zamknęła całkowicie Nefryt na jego połowie, długie piłki gospodarzy wyłapywał Piotrek Kotwica, a z przodu walczyliśmy i to jak! Zdecydowanie bardziej po męsku grający zespół został bardzo szybko nagrodzony, testowany zawodnik, który pojawił się na placu w drugiej części gry posłał znakomitą piłkę do Mateusza Kusia, który sytuacji sam na sam nie zwykł marnować. Po chwili po rzucie rożnym zbyt lekko w kierunku Mazura zgrywał Kwiatkowski, ale po chwili już zrobił to lepiej i po jego zgraniu tor lotu piłki zmienił kolejny rezerwowy Mateusz Kołtowski i zrobiło się tylko 3:2, niesieni dobrą passą gracze Burzy zaatakowali jeszcze mocniej, aż miło było patrzeć jak gniotą przeciwnika z wyższej ligi, któremu przestało się chcieć biegać i myślał, że mecz ma wygrany. Kolejna główkowa próba Kwiatkowskiego była niecelna, a dobrą okazję miał też Zakrzewski, ale obrońcy jego strzał wybili na rzut rożny. Próbował strzelać również nasz testowany zawodnik, ale minimalnie chybił. Burza wreszcie osiągnęła remis, o piłkę powalczył Głowacki i w zamieszaniu podbramkowym wyłożył Damianowi Mazurowi, który pewnym strzałem zmienił wynik na 3:3. Końcówka meczu to kilka naszych błędów w obronie po których groźnie było na naszym przedpolu, na szczęście bez konsekwencji. Naszym piłkarzom ciągle było mało, rzut wolny z boku boiska wywalczył Kuś, do wrzutki stanął nasz zawodnik testowany i znalazł w polu karnym Głowackiego, który znakomitą główką nie dał szans bramkarzowi gospodarzy! To tyko pokazuje, że nawet przegrywając 3:0 2 60 minucie można wygrać mecz jak tylko bardzo się chce!
Burza powinna dostać ogromny minus za pierwszą połowę i powinna wynieść nauczkę z tego meczu- można być słabszym piłkarsko i technicznie, ale sercem i walką można zdziałać wszystko! Udowodniła to druga połowa! Brać się do roboty panowie!