Przyjemność z gry.
W czwartkowe przedpołudnie Burza odrabiała zaległości ligowe. Mecz 14 kolejki pierwotnie miał być rozegrany w marcu, ale pogoda i zmrożona murawa zagrażała bardziej zdrowiu zawodników niż pozwalała na grę w piłkę. Zatem nasz przeciwnik Pogoń Kopalina zawitał do nas w ostatni dzień maja. W składzie Burzy zabrakło tym razem Ilmaka, na ławce usiadł Krzysiek Czarnecki, a w pełni zdrowi byli już Trzebuniak, Zakrzewski i… Kwiatkowski, który po 3 miesiącach od kontuzji po raz pierwszy był wpisany do protokołu jako zawodnik.
Od pierwszych minut zarysowała się wyraźna przewaga Burzy, naprawdę fajnie rozgrywaliśmy piłkę i to przeciwnik w ogromnym upale musiał za nią biegać. Już w pierwszych minutach oddaliśmy 3 strzały (czyli tyle ile w Katarzynie przez cały mecz), ale Głowacki i Kuś uderzali niecelnie. W 8 minucie przed polem karnym otrzymaliśmy rzut wolny do piłki podszedł Słonina, uderzył w długi róg pomiędzy kilkoma graczami gości i Burzy, a piłka wpadła tuż przy słupku do bramki. Po drodze piłkę uderzył chyba jeszcze nasz kapitan, bo to jemu ostateczni sędzia zapisał bramkę. Jednak największą w niej zasługę ma nasz rozgrywający. Po chwili nasza obrona spokojnie rozgrywała piłkę od tyłu, ta trafiła do naszego bramkarza, który dalekim wykopem szukał Kusia, ten uchylił się od piłki i poleciała ona dalej za obronę gości, gdzie wystartował do niej tylko nasz napastnik. Adrian spokojnie przyjął piłkę, uderzył w długi róg i przełamał swoją passę meczy bez zdobytego gola. Po chwili Głowacki powiększył swój dorobek, tym razem piłkę za obronę wrzucił Słonina, Adrian w sytuacji sam na sam po raz kolejny uderza obok bramkarza. Była to 16 minuta gry i Burza całkowicie odebrała Pogoni chęć do biegania w upale, tym bardziej, że nawet po nielicznych naszych błędach w obronie goście nie potrafili nawet oddać porządnego strzału na naszą bramkę. Burzy jednak ciągle było mało, doskonałą okazję niecelnym niestety strzałem zakończył Purzyński, a niecelne wrzutki nie tworzyły zagrożenia na polu karnym Pogoni. Kilkukrotnie rozegranie piłki sprawiało, że goście bardziej się kłócili niż biegali, a nas to nakręcało. W 35 minucie na prawym skrzydle urwał się Skwarek, dośrodkował w kierunku bramkarza Pogoni, który spokojnie chciał złapać piłkę, ale uprzedził go jego obrońca i wybił na 16 metr, gdzie tylko na to czekał Mateusz Kuś i mocnym wolejem umieścił piłkę w siatce. Po chwili swojego kolejnego gola w tym sezonie zdobyć mógł Galasiński, ale po złym wybiciu bramkarza uderzył niecelnie ponad poprzeczką. W doliczonym czasie gry do pierwszej połowy kolejne doskonałe podanie Słoniny, sam na sam jest Skwarek, ale uderza wprost w bramkarza, jednak to nie koniec akcji, piłkę przejmuje Głowacki, wpada w pole karne, zakłada siatkę obrońcy, a ten kopie go i jest rzut karny. Pewnym egzekutorem jest Mateusz Kuś, który kompletuje tym samym hat-trick.
W przerwie zmęczonego Skwarka zmienił Czarnecki, gra Burzy nieco siadła, przestaliśmy biegać i goście częściej byli na naszej połowie. Nie przeszkodziło to jednak w 57 minucie na znakomite podanie Krzyśka do Głowackiego, który pozazdrościł chyba naszemu kapitanowi i też skompletował hat-trick. Na długie minuty nasz gra wyglądała bardzo słabo w międzyczasie na boisku pojawili się wszyscy rezerwowi, łącznie z naszym trenerem. Jednak to Pogoń stworzyła sobie kilka ciekawych akcji i ratował nas z opresji Skorobohaty. Ostatnie 10 minut to już popis Burzy, najpierw w bój wypuszczony został Zakrzewski, uderzył zza pola karnego na tyle mocno, że bramkarz Pogoni odbił piłkę przed siebie, a dobijający ją Trzebuniak uderzył fatalnie ponad bramką. Po chwili Krzysiek Czarnecki zamarkował podanie, zmylił tym chyba całą obronę gości i sam wpadł w pole karne, gdzie wycofał piłkę lekko za siebie, gdzie nasz trener w mocno stykowej sytuacji uderzył instynktownie czubkiem buta umieszczając piłkę tuż przy słupku. Lepszego prezentu niż gol po powrocie na boisko po tak długiej kontuzji chyba nie ma. Naszemu trenerowi było jednak mało, w środku pola odzyskaliśmy piłkę i uderzył on mocno, ale tuż obok bramki. Po chwili znów Kwiatkowski podaje prostopadle do Kusia, który wiedząc, że jest na spalonym staje niczym słup soli, podobnie zrobili gracze Pogoni, tymczasem do piłki z drugiej linii wystartował Trzebuniak, wpadł w pole karne i zamiast dogrywać do pustej bramki uderzył, trafił piłką w słupek, ta do niego wróciła, dobitka wyszła u tak jak ostania czyli wysoko ponad bramką. Co powinien zrobić pokazał mu Głowacki, który minął obrońców i mając przed sobą tylko bramkarza podał do boku gdzie do pustej bramki strzelił Kuś. Był to już doliczony czas gry i wydawało się, że mecz zakończy się na 8 golach, ale po wznowieniu piłkę przejął Kwiatkowski, i wymyślił podanie pomiędzy dwoma zawodnikami, gdzie wystartował Kuś, sytuacja sam na sam spokojny strzał i 5 gol na jego koncie!
Burza pokazał w tym meczu wszystkie swoje najlepsze cechy i co najważniejsze pokazała, że gra w piłkę zdecydowanie nas bawi i lubimy to robić, wróciła do nas skuteczność i chęć grania ze sobą, moglibyśmy ponarzekać na przestój w drugiej połowie, ale nie będziemy, bo tak grającą Burzę, jak w większości tego meczu ogląda się przyjemnie!
Komentarze