Prawie jak w futsalu.

Prawie jak w futsalu.

W Wielką Sobotę przyszło nam rozegrać regularną kolejkę ligową. Do Chwalibożyc przyjechała Pogoń Kowalów. W naszym składzie ponownie zabrakło nieobecnych przed tygodniem, z jednym wyjątkiem. Do składu powrócił po kontuzji Mateusz Ilmak. Z zeszłotygodniowego składu zabrakło Galasińskiego, Zakrzewskiego oraz Damiana Mazura, który pauzował za kartki. 

Od pierwszego gwizdka sędziego było widać kto rządzi na boisku. Narzuciliśmy swoje warunki, a koncert rozpoczął Piotr Słonina. Pierwsze minuty nie przyniosły jeszcze gola, bo niecelnie uderzał Kuś i Skwarek. Wreszcie w 13 minucie na lewym skrzydle podaniem uruchomiony został Byczek, wpadł w pole karne wycofał do Mateusza Kusia, którego strzał zdołał obronić jeszcze bramkarz gości, ale wobec dobitki Skwarka był już bezradny. Po kilku minutach rzutem z autu Byczek odnalazł Słoninę, który z woleja z 30 metrów uderzył nad bramkarzem nie do obrony! 2:0. Chwila dekoncentracji, złe ustawienie kosztowało nas rzut rożny. Po nim złe krycie przed naszym bramkarzem i niespodziewanie gol dla gości. Na szczęście był to przypadek i Burza nadal grała swoje, przeciwnikami niesamowicie kręcił Piotr Słonina i trzeba powiedzieć, że nie miał sobie równych na boisku. Gola na 3:1 dołożył nasz kapitan Mateusz Kuś, a po chwili znakomicie przed polem karnym zachował się Purzyński i uderzy z półobrotu nie do obrony dla bramkarza Kowalowa. Tuż przed przerwą dołożyliśmy jeszcze jednego gola. Po raz kolejny w polu karnym odnalazł się Mateusz Kuś i zdobył swojego drugiego, a naszego 5 gola w tym meczu.

Po przerwie trwał show Słoniny, który jak wziął piłkę przed polem karnym tak przedryblował 5 zawodników i strzelił spokojnie naszego 6 gola. Mogliśmy strzelić kolejne gole, ale nasze dogrania były troszkę niecelne, albo zamiast podawać decydowaliśmy się na uderzenia, niecelne lub w słupki. Nie zmieniło to faktu, że na 7:1 podwyższył Mateusz Kuś, który po strzale z boku boiska dobił piłkę obok bramkarza. Niestety, ale luz i dekoncentracja spowodowały, że po kolejnym rzucie rożnym nie wyszliśmy z własnego pola karnego i po nieudanym strzale pomocnika Pogoni jeden z jego kolegów przejął piłkę na naszym 10 metrze i ponownie nas pokarał. Odpowiedzieliśmy najlepiej jak to było możliwe, Piotr Słonina wziął piłkę, przedryblował pomocników w środku pola, wpadł w pole karne przedryblował kolejnych 5 zawodników i bramkarza i uderzył pomiędzy leżącymi zawodnikami Pogoni. Akcja z bardziej pasująca do halowej odmiany piłki nożnej w której nasz prezes odnosił sukcesy. Mogliśmy i powinniśmy podwyższyć nasze prowadzenie, ale ani Piotr Kwiatkowski, ani Mateusz Kuś, ani Piotr Słonina nie potrafili pokonać bramkarza. Niespodziewanie po kontrze i błędzie Byczka Pogoń strzeliła 3 gola, ale wydaje nam się, że strzelec gola był na spalonym (tym razem wybaczymy to Pani sędzinie!). Podrażniło to trochę Burzę, i Jarosław Mazur wpadł w pole karne i wbił piłkę wzdłuż bramki, gdzie akcję zamknął Piotr Kwiatkowski strzałem do pustej bramki. Następnie 4 swojego gola zdobył Mateusz Kuś. Po chwili strzelił następnego, ale sędzia z sobie znanych tylko powódek go nie uznał. Mecz zakończył w najlepszy możliwy sposób nasz trener, po dośrodkowaniu Mateusza Kusia spokojnie zgasił piłkę i uderzeniem w długi róg tuż przy słupku ustalił wynik na 11:3.

Burza imponuje ostatnio grą w piłkę, a dzięki temu powróciła do nas skuteczność, naprawdę w ostatnich meczach nasz zespół prezentuje się wybornie i oby utrzymał swoją dyspozycję. Do poprawy koncentracja w tyłach, bo za łatwo nam strzela się bramki ostatnio. Brawo Burza!

do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości