Piłka wodna.
Kolejna kolejka tego sezonu i kolejny mecz wyjazdowy naszej ekipy. Tym razem zagraliśmy na oławskim osiedlu Nowy Otok z Rzemieślnikiem Oława. Nasz rywal do tej pory grał w kratkę i za bardzo nie wiadomo było czego możemy się po nim spodziewać. Na domiar złego po całonocnych opadach deszczu boisku naszego rywala przypominało bajorko z wodą, a nie plac gry. Sędzia przed meczem długo zastanawiał się nad tym czy zawody w ogóle rozegrać.
Już rozgrzewka naszych zawodników pokazała, że będzie ciężko i na pewno po meczu wszyscy to odczują. O dziwo na początku lepiej w tych warunkach odnaleźli się miejscowi i oddali nawet dwa strzały, ale oba były niecelnie. Nie zmienia to faktu, że Burza długo nie potrafiła przystosować się do gry i częściej grała tak nijako jak przeciwnik i nie pokazywała wszystkim swojej gry. Dopiero po 15 minutach pierwsza składna akcja, wymiana podań z klepki i strzał Piotra Słoniny minimalnie za wysoki. Gospodarze nadal próbowali strzałów z daleka i zaskoczenia nas po rzutach rożnych, ale nasi obrońcy łatwo sobie radzili. Pierwsze 30 minut to przede wszystkim zbyt duże odległości Burzy pomiędzy formacjami i byliśmy za daleko od przeciwnika. Wszystko zmieniła akcja z 30 minuty gdy wymiana kilku podań w środku pola zakończyła się prostopadłym podaniem Piotra Słoniny do Damiana Świnionogi, który uderzył z pierwszej piłki nie dając szans bramkarzowi Rzemieślnika. Po kilku minutach na strzał z dużej odległości zdecydował się Marek Sturlis, piłka po drodze uderzyła w słupek i ugrzęzła w siatce. Dwa ciosy nastroiły resztę zawodników Burzy do dobrej gry. Klasą sam dla siebie zaczął być Winnicki w obronie, który grał blisko przeciwnika, agresywnie i zbierał wszystkie piłki w naszej obronie. W ogóle nasza gra w obronie pomimo ciężkiego placu zaczęła przypominać to czego oczekuje trener.
Druga połowa to bardzo dobra gra naszego zespołu, utrzymywanie się przy piłce i nie dopuszczanie zawodników Rzemieślnika do groźnych okazji. Bardzo często z przodu szarpał grę Wróbel, ale często był osamotniony. Rzemieślnik był groźny po stałych fragmentach gry, ale zawsze uderzał niecelnie. Ciężkie warunki plus zmęczenie powodowały brak finalizacji naszych akcji. W końcówce spotkania Wróbel odnalazł Świnionogę, który uderzył lekko, ale celnie i o dziwo bramkarz dał się zaskoczyć i piłka wtoczyła się do bramki miejscowych dając nam całkowity spokój. Teraz wystarczyło utrzymać wynik do końca meczu, co też Burza uczyniła inkasując kolejne trzy punkty.
Bardzo dobry mecz w wykonaniu Burzy, ale dopiero od 30 minuty gdy uspokoiła nas pierwsza bramka. Wreszcie zagraliśmy na zero z tyłu, co musi cieszyć. Widać, że Burza idzie w dobrym kierunku! Oby tak dalej Panowie, bo widać, że praca przynosi efekty!
Komentarze