Nieudany koniec roku.
Ostatni mecz w roku 2017 naszej Burzy przypadł na zaległe spotkanie z Dolomitem Chwałowice. Mecz pierwotnie nie rozegrany z powodu zawalenia się ściany na nasze trybuny został przełożony właśnie na ostatnią niedzielę. Jednak ewidentnie los podpowiadał, żeby nie grać tego meczu. Ktoś bardzo inteligentny w DZPN ustawił trójkę sędziowską na nasz mecz na godzinę 11:00 i ta sama trójka została wysłana na mecz klasy A… na godzinę 11:00. Tym bardziej gratulujemy inteligencji, bo przecież meczy w ten weekend było o wiele, wiele mniej… Dobrze, że na trybunach znalazł się człowiek mający papiery sędziowskie i zgodził się poprowadzić mecz.
W składzie zabrakło kontuzjowanego Krzysztofa Carneckiego oraz Konrada Kusia, w bramce wystąpił tym razem Maciej Stachowicz. Niestety od początku meczu to goście sprawiali wrażenie agresywniejszych i bardziej chcieli chyba wygrać ten mecz. Dość powiedzieć, że jedyna warta uwagi akcja miała miejsce gdy do dośrodkowania nie zdążył Mateusz Kuś i nie trafił w piłkę. O pierwszej połowie w sumie można by zapomnieć, gdyby nie gol dla gości. Błąd w ustawieniu naszej obrony, prostopadła piłka, Stachowicz minięty i strzał do pustej bramki. Moglibyśmy jeszcze napisać o seryjnie wykonywanych rzutach rożnych naszego zespołu, ale niewiele z nich wynikało. Burza nie oddała w tej części gry celnego strzału na bramkę przeciwnika!
Druga połowa to lepsza gra Burzy, agresywniejsze akcje i już pierwsza z nich przyniosła piękny strzał w poprzeczkę Świnionogi, a dobijający skutecznie piłkę do bramki Skwarek był niestety na spalonym. Burza często gościła na połowie przeciwnika, ale ciągle brakowało strzałów, mimo wielu prób przebił się tylko trener Kwiatkowski, którego obronił jednak bramkarz Dolomitu, strzelać głową próbował Szymek Czarnecki, ale zrobił to zbyt lekko. Im dłużej trwała druga połowa tym Burza grała bardziej nerwowo i niedokładnie, a jednocześnie odsłaniała się i goście mieli liczne okazje do kontr, których jednak nie wykorzystywali. Sama końcówka to pogoń Burzy za remisem, jednak wiele niedokładności i nerwowa gra nie przekładały się na sytuację. W doliczonym czasie gry wreszcie udało się przebić, ale będący sam na sam z bramkarzem Chwałowic Wróbel uderzył wysoko nad bramką. Goście w ostatniej minucie wyprowadzili kontrę po której ich napastnik trafił w słupek, piłka wróciła do niego i wyłożył ją na tacy swojemu koledze, który nie miał problemu z pokonaniem Stachowicza.
Słaba gra, brak strzałów to brak punktów, Burza poniosła drugą kolejną porażkę na swoim boisku i spadła na 4 miejsce w tabeli. Ostatnie 4 mecze naszego zespołu (licząc jeszcze Falko) to tylko 1 punkt zdobyty w Sobocisku. Trener Kwiatkowski ma o czym myśleć przed rundą wiosenną i szkoda tylko zmarnowanego wysiłku całej rundy przez te ostatnie mecze.
Komentarze