Nieskuteczni...
W niedzielny deszczowy poranek udaliśmy się na mecz do Jegłowej. W naszym składzie zabrakło Szymka Czarneckiego, który pracował, zawieszonego za kartki Adriana Głowackiego oraz chorego Grześka Książka.
Już pierwsze podanie w pole karne zakończyło się golem dla nas. Wrzutka do Mateusza Kusia, który próbował zgrywać piłkę głową i został od tyłu uderzony w głowę- rzut karny dla Burzy. Sam poszkodowany okazał się skutecznym egzekutorem jedenastki i Burza prowadziła 1:0. W trudnych warunkach na trudnym grząskim terenie Burza dyktowała warunki gry i nie pozwalała gospodarzom na wiele. Ograniczali się oni jedynie do długich piłek w nasze przedpole gdzie pewnie interweniowała obrona. Dobra gra Burzy owocowała kolejnymi okazjami na strzelenie gola, niestety nasi piłkarze nie potrafili wykończyć naprawdę dobrych akcji strzałami na bramkę i to był główny problem. Strzał oddał z rzutu wolnego Damian Mazur, ale trafił w poprzeczkę, z dobitką nie zdążył Skwarek, ale i tak był na spalonym. Dobrą akcję Kusia i Byczka na skrzydle kończył ten drugi, ale obrońcy zdążyli wybić piłkę na rzut rożny. Nasze stałe fragmenty nie stanowiły żadnego zagrożenia i nie przynosiły zagrożenia bramki gospodarzy. Dobra gra w środku pola i mądre rozgrywane Stachowicza popychało nasz zespół do przodu, ciągle brakowało tego ostatniego- strzału. Próbował Skwarek- ale niecelnie, próbował Kuś, został zablokowany. Gospodarze groźne okazje stworzyli po naszych błędach gdy wycofana piłka to Kotwicy zaskoczyła go nieco i musiał odgrywać do boku, na szczęście jeden z zawodników Kwarcytu, który uderzał zrobił to niecelnie. Mecz zaczął być ostry szczególnie w środku pola gdzie gospodarze sobie z nami nie radzili, ale uważamy, że sędzia prowadził zawody bardzo sprawiedliwie i podejmował trafne decyzje. Dobrą okazję na podwyższenie zmarnował Damian Mazur, który zamiast uderzać na bramkę kiwał się w polu karnym, aż wreszcie stracił piłkę. W końcówce pierwszej połowy nasz błąd spowodował konieczność faulu w naszym przedpolu. Wrzutka w pole karne, śliska piłka i brak asekuracji naszego bramkarza spowodowały wyrównanie dla Kwarcytu. W ostatniej minucie pierwszej części gry wreszcie do wysiłku zmuszony został bramkarz Jegłowej, po kąśliwym strzale Jarka Mazura z trudem wybił piłkę na rzut rożny.
Przed przerwą nie pozostawiliśmy złudzeń kto lepiej gra w piłkę, natomiast gospodarze pokazali nam jak się wykorzystuje okazje, mieli jedną i strzelili gola. Po przerwie… zrobili drugą i… strzelili gola. Strata piłki przez Burzę, kontra pięknie rozklepana nasza obrona i zawodnik Kwarcytu uderzył do pustej już bramki. Rozbiło to nieco nasz zespół i kwarcyt zaczął grać naprawdę dobrze w piłkę, grali sobie na naszej połowie, i oddawali uderzenia na naszą bramkę. Mogli i powinni podwyższyć swoje prowadzenie, ale również ich zawodziła skuteczność. W burzy po lekkim szoku nastąpiła zmiana i oddawaliśmy więcej strzałów na bramkę, obudziliśmy się nieco i graliśmy do przodu. Zaczęło niestety brakować nam dokładności i pomysłu na grę, a nasze strzały były zbyt niecelne (Kuś, Stachowicz), bądź zbyt lekkie (Stachowicz, Jarek Mazur). Kwarcyt groźnie kontrował, ale również uderzał niecelnie. Wraz z niemocą wepchnięcia piłki do bramki rosła frustracja naszego zespołu i gra się zaostrzała, sędzia długo trzymał nerwy na wodzy, ale nawet jego cierpliwość się skończyła Po chwili nie był już dla nikogo pobłażliwy, po scysji w środku pola zawodnik Kwarcytu i Daniel Skwarek zaczęli się brutalnie odpychać i obaj wylecieli z boiska. Spowodowało to grę trójką obrońców i coraz więcej miejscem dla gospodarzy. Zaatakowali oni groźne jednak tylko jeszcze dwa razy, po rzucie rożnym głową niecelnie uderzali, a po rzucie wolnym dużo problemów miał Piotr Kotwica. W końcówce doliczono 4 minuty do czasu gry, ale w 3 minucie jeden z zawodników Kwarcytu próbował strzelać przewrotką i zderzył się z Dominikiem Galasińskim, efekt rozcięta głowa i dłuższa przerwa w grze. Po tej sytuacji szybko rozegraliśmy piłkę, która trafiła na skrzydło do Pawła Kurowskiego, ten wykonał doskonałą wrzutkę, a w odpowiednim miejscu i czasie znalazł się wprowadzony na boisko Sławek Mazur, który znakomicie złożył się do strzału głową nie dając szans na skuteczną interwencję bramkarzowi gospodarzy. Po chwili mogliśmy nawet ten mecz wygrać, ale strzał Mateusza Kusia sprzed pola karnego obronił tym razem bramkarz.
Co można powiedzieć po takim meczu? Niby uratowaliśmy punkt, ale jest on jak nasza porażka, dobra gra i niestety brak strzałów jest równoznaczny z brakiem skuteczności i nad tym trzeba najbardziej pracować, a po drugie głowa naszych zawodników zdecydowanie do poprawy, bo przestajemy grać jak nam nie idzie i długie minuty nie potrafimy wrócić do dobrego tempa meczu. Trzeci mecz z rzędu bez wygranej to już prawdziwy kryzys naszego zespołu…