Niedosyt.

Niedosyt.

W niedzielę nasi zawodnicy po nieplanowanej pauzie „wznowili” zmagania ligowe. Tym razem czekał nas najciekawszy pojedynek tej serii gier ponieważ udaliśmy się na mecz do Sobociska do wicelidera ligi. W składzie zespołu zabrakło Sucheckiego, Szymona Czarneckiego i Konrada Kusia, reszta była gotowa do gry.

Pierwsze minuty to zdecydowane ataki miejscowych i ich przewaga w rozgrywaniu piłki. Burza nie potrafiła wymienić kilku podań i notorycznie gubiła piłkę przy swoim rozegraniu. Gospodarze sprawiali lepsze wrażenie i na pewno bardziej aktywnie grali bez piłki. Próby rozrywania naszej obrony skrzydłami przynosiły rezultaty, ale Czarni nie potrafili sfinalizować swoich akcji. Burza tak naprawdę biła głową w mur, a groźnie zrobiło się raz po stałym fragmencie, gdy z ostrego kąta uderzał Słonina, ale czujność zachował bramkarz miejscowych. Wreszcie Sobocisko nas pokarało. Strata piłki w środku pola, brak ataku na zawodnika prowadzącego piłkę, a ten uderzył fantastycznie i wyszedł mu zapewne strzał życia, piłka w okienku naszej bramki odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do naszej siatki. Paradoksalnie nie podziałało to na naszych piłkarzy motywująco, a na gospodarzy nawet zadziałało demotywująco, bo przestali praktycznie atakować. Burza była coraz częściej na połowie gospodarzy, ale tyko dwukrotnie powstało zagrożenie, najpierw po wrzutce Kwiatkowskiego strzelał głową niecelnie Słonina, a po chwili to „Słoniu” wrzucał piłkę, a akcje zamykał Czarnecki, ale nie trafił dobrze w piłkę.

Po przerwie Burza miała wyjść z silnym nastawieniem odrobienia strat, ale już po 5 minutach mogła i powinna dostać drugi cios. W polu karnym faulował przeciwnika Czarnecki co oznaczało rzut karny dla miejscowych. Zawodnik Czarnych zmylił Stachowicza, który pojawił się po przerwie w naszej bramce, ale trafił… w słupek i piłka wyszła w pole. To dodało nam wiatru w żagle i zaczęła się prawdziwa nawałnica naszego zespołu. W ciągu 10 minut mogliśmy i powinniśmy strzelić 3 gole! Najpierw akcje zaczepną rozpoczął Michał Byczek, wpadł w środek boiska i posłał prostopadłą piłkę pomiędzy obrońców Czarnych, tam zerwał się Damian Wróbel, wyprzedził obrońcę i umieścił piłkę w bramce. Po chwili znowu Michał Byczek, znowu Damian Wróbel, tym razem on sam zszedł do środka uderzył nie do obrony w długi róg bramki i Burza wyszła na prowadzenie! Nie minęły dwie minuty i znakomita akcja Damiana Mazura, który wpadł w pole karne i został tam sfaulowany. Niestety tym razem szczęście nas opuściło, ponieważ nasz kapitan uderzył słabo na wysokości rąk bramkarza i nie mogliśmy cieszyć się z kolejnego gola w wykonaniu naszego zespołu. Dobry fragment gry mógł zakończyć znakomicie grający pod względem ambicji Damian Mazur, ale zamiast podawać w polu karnym próbował dryblować i piłka uciekła mu za boisko. Gospodarze po szoku jaki doznali próbowali się otrząsnąć, ale jedyne co nam zaproponowali w tej części gry to długie wyrzuty z autów w nasze pole karne gdzie kilkukrotnie powstawało zamieszanie, ale wychodziliśmy z tego obronną ręką. Niestety nie ustrzegliśmy się błędu, który spowodował utratę gola. Rzut wolny, wrzutka, która została przedłużona i zawodnik Czarnych z linii końcowej ( nasi obrońcy twierdzą, że po przedłużeniu piłki był na spalonym) głową zgrywa piłkę na 5 metr. Tam błąd popełnia Stachowicz, który jej nie złapał i zawodnik Sobociska umieścił piłkę w pustej bramce. To wyzwoliło energię w obu zespołach i mecz całkowicie się otworzył, gra akcja za akcję mogła się podobać kibicom. Po każdym ataku Czarnych następował atak Burzy i tak w kółko. Zdecydowanie groźniejsze okazje w końcówce mieliśmy my. Walczący jak lew Damian Mazur wypuścił w bój Słoninę, który znalazł Zakrzewskiego, ale jego dośrodkowanie było niecelne. Po chwili ponowienie akcji i znakomitym podaniem od Słoniny obsłużony został Kuś i wielki błąd popełnił arbiter meczu, który wskazał pozycję spaloną pomimo obecności dwa metry w polu karnym ostatniego obrońcy gospodarzy. Z drugiej strony kilka wrzutów z atu w pole karne i kilka kontr Czarnych pewnie kasowała obrona. Raz jeden zawodnik Sobociska urwał się nasze obronie, ale sytuację sam na sam obronił Stachowicz, rehabilitując się za wcześniejszy błąd. Kolejna znakomita sytuacja Burzy to zerwanie się na skrzydle wprowadzonego na boisko Daniela Skwarka. Pokazał on obrońcom swoją szybkość, wpadł z boku w pole karne, ale uderzył niecelnie w krótki róg bramki. Mecz naszą wygraną mógł i powinien zakończyć nasz kapitan, który dostał podanie w pole karne i uderzył niecelnie pomimo, że powinien podać w tej sytuacji, bo mieliśmy ogromną przewagę w polu karnym.

Ogromne emocje i znakomita pogoń Burzy, dobra gra w drugiej połowie i ogromna ambicja naszych piłkarzy pomimo wielu technicznych braków zaowocowała remisem, a powinna wygraną. Po meczu pozostaje duży niedosyt, ale nie pozostaje nam nic innego jak zakasać rękawy i przepracować najbliższe dwa tygodnie do meczu z liderem naszej ligi.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości