Nauka, nauka, nauka.
Poniedziałkowy sparing był okazją do sprawdzenia się z naprawdę doświadczonym przeciwnikiem. W składzie Orła nie brakowało znanych nam akcentów, zagrali tam nasi byli piłkarze i gościnnie nasz były trener Jakub Kalinowski, obecnie trener ekipy Orła.
Od początku meczu było widać, że przeciwnicy lepiej panują nad piłką i mają pomysł na grę na naszej połowie. Szybkie wymiany piłek siały popłoch w naszej obronie i kilkukrotnie robiło się gorąco. Niedokładność Orła plus nasze szczęście zapobiegło utracie bramek, a w miarę upływu czasu coraz mniej dopuszczaliśmy przeciwników do "klepania" na naszej połowie. Bardzo dobrze w obronie prezentował się nasz testowany zawodnik, którego już na dniach powinniśmy zaprezentować jako naszego piłkarza oficjalnie. W ataku szarpał nasz kapitan, brakowało jednak wsparcia nieobecnego (duchem- ciałem był) w tej części gry Daniela Skwarka. Liczne próby z dystansu podejmował Słonina, ale zazwyczaj niecelnie. Naprawdę blisko gola byliśmy po dośrodkowaniu Kwiatkowskiego i strzale Słoniny z głowy- piłka niestety trafiła tylko w poprzeczkę. Orzeł rozrywał nas skrzydłami, ale był niedokładny w ostatnim podaniu i brakowało mu wykończenia. Ta część gry bardzo wyrównana i nasi zawodnicy naprawdę solidnie popracowali.
Po przerwie słabo grającego Skwarka zastąpił Byczek, poszedł on jednak na skrzydło,a do ataku powędrował trener. I to właśnie Piotr wykorzystał błąd naszego byłego zawodnika Waldka Żelazki tuż po przerwie. Przejął źle zagraną piłkę i uderzył bez zastanowienia, piłka pomiędzy nogami Waldka całkowicie zaskoczyła rezerwowego bramkarza Orła. Niestety były to miłe złego początki, bo m dłużej trwała ta część meczu tym bardziej było widać ubytek sił u naszych piłkarzy (chociaż Damian Mazur biegał jak nakręcony). Orzeł tworzył sobie sytuacje, ale nasza obrona je kasowała. Szansę dostali kolejni rezerwowi, Trzebuniak i Zakrzewski. Niestety błędy w końcówce zmieniły wynik na korzyść przeciwnika. Najpierw w doskonałej sytuacji Byczek nie wbiegł przed obrońcę i nie uderzył piłki, by po chwili w naszym polu karnym napastnik Marszowic zrobił dokładnie to co miał zrobić Michał i zrobiło się 2:1. W samej końcówce zaspał Trzebuniak, długa piłka za jego plecy i Kotwica bez szans.
Pożyteczny sparing z silniejszym przeciwnikiem na pewno powinien być lekcją dla naszych młodszych piłkarzy i to w najprostszych kwestiach, poczynając od przyjęć piłki, a na podaniach kończąc. Wyznajemy zasadę, że jak się uczyć to od lepszych, a Orzeł był w tym meczu lepszy. Panowie... do roboty!!!
Komentarze