Derbowa porażka.
Niedzielne derby w Jelczu Laskowicach to mecz pełen podtekstów w naszym pierwszym sezonie pokonując Czarnych przyczyniliśmy się do ich spadku z okręgówki, teraz to oni są wyżej od nas w tabeli, ale derby to zawsze derby. Dodatkowo "kibice" Czarnych jeśli ich tak można nazwać zawsze dorzucą swoje trzy grosze czy to sędziemu, czy drużynie przeciwnej czy nawet własnej.
Do składu wrócił Piotr Słonina, ale usiadł on na ławce rezerwowych, bo nie jest jeszcze w pełni sił po kontuzji kostki. Tradycją jest już chyba to, że źle wchodzimy w mecz, tym razem tracimy gola już w 30 sekundzie meczu po pierwszej groźnej akcji miejscowych. Pierwszy strzał obronił jeszcze Sekuła, ale przy dobitce był bez szans. Na szczęście nie załamało to naszych piłkarzy i pomimo tego, że to Czarni posiadali piłkę i lepiej nią operowali to my groźnie kontrowaliśmy. Znakomitej okazji nie wykorzystał Ciepliński po podaniu Mirowskiego trafił tylko w bramkarza. Czarni odgryźli się koronkową akcją, którą zakończyli uderzeniem w słupek. My przeprowadzamy bliźniaczą akcję do naszej pierwszej i po wrzutce Mirowskiego w piłkę nie trafił Nikodem. Nie dość, że straciliśmy szybko gola to kolejną stratę ponieśliśmy po kontuzji Marcina Zarównego za którego wejść musiał Szymek Czarnecki. Jakby tego było mało to kolejną stratę zafundował nam Jakub Tomczyk, który zgubił przy kryciu Florka, ten wychodził sam na sam i został przez Kubę sfaulowany, decyzja mogła być jedna, czerwona kartka dla naszego piłkarza. Gospodarze całkowicie przejęli inicjatywę, a znakomitą okazję do wyrównania zaprzepaścił Mirowski, który zamiast uderzać z linii pola karnego próbował przyjmować piłkę i zrobił to niedokładnie. Paradoksalnie pomimo przewagi Czarnych w posiadaniu piłki mogliśmy zejść na przerwę z remisem, na strzał z połowy boiska zdecydował się popisowo grający w niedzielne popołudnie Grzesiek Ciepliński i ku ogromnemu zaskoczeniu bramkarza trafił w słupek.
Po przerwie nastawiliśmy się na granie długą piłką, bo tylko to nam pozostało, na boisku by coś zmienił pojawił się Słonina i niestety dla nas zmienił wynik meczu. Niedokładnie zagrał do naszych obrońców, piłkę zgarnął Radosław Florek i nie dał szans Przemkowi na skuteczną interwencję. Przewaga miejscowych nie podlegała dyskusji, przed kolejnymi bramkami ratował nas Przemek, szczęście i nieskuteczność miejscowych. Trzeci gol dla nich wisiał w powietrzu i zdobył go oczywiście Florek po kolejnej koronkowej akcji swojego zespołu. Stać nas było na gola honorowego, po rzucie rożnym piłkę zgrał Ciepliński, dopadł do niej Mazur, którego strzał z linii bramkowej ręką wybił obrońca Czarnych za co dostał czerwoną kartkę. Pewnym egzekutorem jedenastki okazał się Słonina, który choć trochę odkupił swoje winy.
W meczu w którym od 35 minuty gra się w osłabieniu i traci się gola w 30 sekundzie, a kolejnego po własnym błędzie, za bardzo nie ma czego szukać, dlatego to Czarni zgarnęli komplet punktów.
Komentarze