Burza wreszcie skuteczniejsza.
W niedzielne popołudnie nasz zespół pojechał na kolejny wyjazd w tym sezonie. Tym razem Burza zagrała w Ścinawie Polskiej z miejscowym LKS-em. Trener Kwiatkowski tym razem miał problem z obsadą obrony, ponieważ po pierwszym meczu ostał się w niej tylko Mateusz Kołtowski. Do obrony wobec problemów kadrowych wskoczył Paweł Winnicki, cofnięty został Krzysiek Czarnecki wraz z Michałem Byczkiem. Dodatkowo sam trener zagrał w środku pola, a towarzyszył mu Piotr Słonina. W ataku zagrał tym razem od pierwszej minuty Damian Wróbel.
Pierwsze minuty to delikatne problemy Burzy ponieważ gospodarze ochoczo ruszyli do ataku, ale po początkowych problemach szybko ustabilizowaliśmy sytuację i gospodarze naprawdę rzadko gościli w naszym polu karnym. Pierwsze akcje Burzy po raz kolejny znamionowały brak dokładności ostatniego podania i brak skuteczności. Na szczęście szybko spokój dał nam nasz kapitan Mateusz Kuś, który po podaniu od Wróbla uderzył pod poprzeczkę nie dając szans bramkarzowi Ścinawy Polskiej. Jeszcze bardziej uspokoiło to grę naszego zespołu, prym w środku pola wiódł Słonina, który brał grę na siebie, a para stoperów Czarnecki- Winnicki zdecydowanie zamknęła przedpole naszej bramki. Kilkukrotne strzały gospodarzy z daleka pewnie łapał Kotwica, albo były niecelne. Burza również próbowała strzałów z daleka, ale mylili się Świninoga i Mateusz Kuś. Ten pierwszy wykazywał ogromną ochotę do gry, ale brakowało mu ostatniego podania, albo dokładnego strzału. Do przerwy podobnie jak przed tygodniem nasi zawodnicy prowadzili tylko 1:0.
Po przerwie pomni zeszłotygodniowych wydarzeń zagęściliśmy środek pola i uszczelniliśmy obronę. Marne próby długich piłek grane przez gospodarzy nie mogły nam zrobić większej krzywdy. Doskonałą okazję do podwyższenia prowadzenia zmarnował Mateusz Kuś, który po złym wybiciu bramkarza i próbie strzału Wróbla dobijał piłkę do pustej bramki, ale w nią nie trafił. Po chwili znowu Mateusz w sytuacji stykowej z bramkarzem uderzył obok bramki. Jeszcze większą okazję zaprzepaścił Świnionoga, który dobijał strzał jednego z naszych graczy w… leżącego już bramkarza miejscowych. Gdy wydawało się, że sytuacje niewykorzystane zemszczą się na nas jak w zeszłym tygodniu, Burza się odblokowała. Najpierw na skrzydle urwał się Świnionoga, ograł obrońcę i wyłożył piłkę naszemu kapitanowi, który tym razem uderzył w celnie w krótki róg bramki. Ledwo nacieszyliśmy się golem na 2:0 znakomite podanie w pole karne posłał Słonina i Damian Świonionoga uderzył z powietrza obok desperacko interweniującego golkipera Ścinawy Polskiej. Kolejne nasze strzały blokowali rywale, i były niecelne. W kolejnej akcji po dobrym rozegraniu w środku pola piłkę otrzymał Kwiatkowski, nasz trener posłał znakomitą prostopadłą piłkę do Sturlisa, który zakończył całą akcję strzałem w długi róg bramki- 4:0! Trener sukcesywnie wprowadzał na boisko zmienników tym bardziej, że było ich trochę na ławce, szansę dostali praktycznie wszyscy, ale jeden z nich, czyli dawno nie widziany w naszych szeregach Damian Mazur przyczynił się do straty przez nas gola. Niepotrzebnie przyjmował piłkę w naszym polu karnym gdzie na „plecach” miał napastnika rywali, stracił panowanie nad futbolówką i trzech innych naszych zawodników i bramkarz Stachowicz nie zapobiegli utracie gola. Po zejściu z boiska Słoniny zapanował lekki chaos w środku pola, ale przy wyniku 4:1 nie miało to większego znaczenia dla naszego zespołu.
Ogromny plus przy grze obronnej, ogromny plus przy konstruowaniu akcji, dużo lepsza gra na połowie przeciwnika niż przed tygodniem i o niebo lepsza skuteczność, to wszystko cechowało Burzę w tym meczu, jeśli jeszcze dopiszemy do tego spokój w grze i to, że byliśmy zespołem, który sobie pomagał mamy pełny obraz dobrego meczu Burzy. Możemy się przyczepić tylko do skuteczności (tak dobrze czytacie!) oraz pewności siebie w pojedynkach jeden na jeden. Pracy przed nami wiele, ale kierunek jaki obieramy jest chyba dla nas dobry.
Komentarze