Bez wstydu, bez punktów.
W niedzielne popołudnie przyszło nam zmierzyć się z wiceliderem z Oławy w składzie którego wystąpiło naszych czterech byłych zawodników- bracia Andrzej i Artur Gancarczykowie, Karol Nikodem oraz Piotr Kościelny.
Od pierwszych minut goście narzucili swój styl gry i długo utrzymywali się przy piłce. Na szczęście w Chwalibożycach można było zobaczyć Burzę walczącą i biegającą do utraty tchu. W pierwszej groźnej okazji dla Moto Jelcza uratował na słupek, w kolejnej niecelny strzał napastnika gości. Burza mogła nawet wyjść na prowadzenie, ale po długim wrzucie z autu i przedłużeniu przez Słoninę zdecydowanie za lekko uderzył Mateusz Kuś. Niestety straciliśmy gola po indywidualnym błędzie w kryciu, a zdobył go... barkiem Karol Nikodem. Jakby tego było mało po kolejnym strzale piłkę wypluł zastępujący zawieszonego Stachowicza, Krzyżewicz i dobitka była tylko formalnością.
Do przerwy pomimo ambicji i walki przegrywaliśmy 2:0. Po przerwie Moto Jelcz stworzył sobie kolejne dwie okazje, ale brakowało im skuteczności. Burza nadal ambitnie grała jak tylko potrafiła najlepiej i nawet udało się zorganizować kilka ciekawych ataków, które jednak kończyliśmy niecelnymi strzałami, albo stratami piłki. Trzeciego gola na swoje konto niestety może zapisać po raz kolejny Krzyżewicz, który pozwolił piłkę przelecieć lobem przez 5 metr gdzie dwóch zawodników Oławy zamknęło skutecznie akcje. Najlepszą okazję na honorowego gola miał Marek Chowaniak, ale nie zdążył celnie uderzyć przed wychodzącym bramkarzem.
Pomimo kolejnej porażki od dwóch meczy z=obserwujemy powrót wiary, walki i ambicji naszych zawodników, nikt po tym meczu nie powie, że nasi przeciwnicy łatwo zdobyli trzy punkty, tak jak to bywało wcześniej. Może wreszcie zaskoczy?
Komentarze