Bez ambicji...
W niedzielę do Chwalibożyc zawitała ekipa Rzemieślnika Oława, która miała silną chęć sprawić kolejną niespodziankę i po wygranej z Sobociskiem, chcieli wygrać również mecz u nas na boisku. Tym razem w składzie zabrakło Winnickiego, wrócił pauzujący za kartki Mazur, a na ławce usiadł lekko kontuzjowany Galasiński.
Burza od pierwszych minut sprawiała wrażenie zespołu bardziej poukładanego, ale im dalej połowa przeciwnika tym gorzej. Niby piłkę dobrze rozgrywamy od tyłu, ale na końcu gramy niedokładnie albo elektrycznie. Po okresie naszej lekkiej przewagi Rzemieślnik podarował nam okazję na gola. Wycofanie obrońcy do bramkarza, a ten… złapał piłkę. Strzału z rzutu wolnego pośredniego z 8 metrów tak doświadczony zawodnik jak Słonina nie mógł zmarnować i wyszliśmy na prowadzenie. To na tyle uspokoiło Burzę, że przestali biegać, bo przecież mecz wygrany już był. Goście długo robili to samo i mecz był tak naprawdę nudny i nie obfitujący w żadne dobre okazje. Tak nam jak i gościom brakowało ostatniego podania i wykończenia. Ostatnie 5 minut to trzy dobre okazje gości na wyrównanie, bo my myślami byliśmy chyba w szatni. Na nasze szczęście Rzemieślnik nie potrafił wykorzystać swoich okazji. Burza ewidentnie spała i nie mogło się to dobrze skończyć.
Widać było do pierwszej sekundy, że w szatni latały krzesła, bo już pierwsze podanie Słoniny spowodowało akcję sam na sam Mazura, ale niestety trafił on prosto w bramkarza. Siedliśmy na przeciwnika i graliśmy do przodu, wreszcie po którymś z kolei wypadzie w pole karne faulowany był Mateusz Kuś. Sam poszkodowany wykorzystał pewnie słusznie podyktowany rzut karny. Paradoksalnie spowodowało to takie zadowolenie naszych piłkarzy, że całkowicie przestali biegać i grać w piłkę i grali typową B klasę na chodzone i lagę do przodu. Szybko to się zemściło, długa piłka w nasze pola karne, zaspał Byczek i gol kontaktowy dla Rzemieślnika. Burza popełniała coraz więcej błędów i coraz bardziej nerwowo rozgrywała akcje na połowie przeciwnika. Gościom to pasowało, podzielili się na atak i obronę i grali długie piłki, a nasza obrona popełniała coraz większe błędy. Wreszcie Mateusz Ilmak niepotrzebnie bawił się w polu karnym stracił piłkę i gościom pozostawało tylko podać sobie do pustej bramki. 2:2. Niestety nie spowodowało to lepszej (AMBITNIEJSZEJ!) gry Burzy. Co prawda dobrą okazję zmarnował Kuś, kilkukrotnie strzelał Słonina, ale niestety niecelnie. Rzemieślnik po wrzutce z boku boiska strzelił w poprzeczkę i pachniało golem dla Oławy. Burza nic nie grała, nie chciała biegać i brakowało jej ambicji i zostaliśmy za to skarceni. W doliczonym czasie gry strzał zza pola karnego niepewna interwencja Skorobohatego, brak asekuracji i 3:2 dla gości…
Najlepiej nie podsumowywać tego meczu, był to nasz najgorszy występ ligowy w tym roku (trener twierdzi, że pod względem ambicji w tym sezonie) i miejmy nadzieję, że to był wypadek przy pracy, bo na chodzonego meczy się nie wygrywa! Rzemieślnikowi gratulujemy i dziękujemy, że pokazali naszym zawodnikom, że samą ambicją można wiele zdziałać.
Komentarze