Ambitnie i do końca!
W zeszłą niedzielę nasi piłkarze udali się na boisko lidera naszej ligi na spotkanie z drużyną LKS Stary Śleszów. Oba zespoły jeszcze kilka lat temu grały w zupełnie innych ligach, a dzisiaj spotkały się na poziomie klasy B. Nasz zespół zaprezentował się szerszej publiczności w nowym komplecie stroi, których sponsorem jest firma MK Wonderland. Na meczu zabrakło już tradycyjnie niestety nie trenującego w ostatnim czasie Daniela Skwarka. Nieobecny był też Szymon Czarnecki oraz nasz prezes Piotr Słonina, zabrakło również Patryka Zakrzewskiego, przez co nasz stan osobowy wynosił 15 osób.
Od pierwszych minut Burza schowała się za podwójną gardą i lepiej prezentował się przeciwnik, który opanował środek pola i raz po raz zmieniał ciężar gry z lewej strony na prawą. Dysponujący bardzo szybkimi skrzydłowymi gracze ze Śleszowa często kierowali swoje piłki do nich, ale równie często byli łapani na spalonych (trójka sędziów zawsze zda egzamin!). Burza nieśmiało atakowała małą ilością zawodników i oddawała co prawda strzały, ale albo zbyt lekkie, albo z nieprzygotowanych pozycji i niecelne. Udało nam się co prawda zawiązywać ciekawe akcje, a po jednej z nich i dośrodkowaniu Konrada Kusia nawet zrobiło się gorąco, ale strzał Damiana Wróbla był niecelny. Gospodarze grali dobrze jeśli chodzi o rozegranie piłki, ale nie potrafili zagrozić poważnie naszej bramce, to zrobiliśmy za nich my, najpierw błąd popełnił Mateusz Kołtowski i gospodarze uderzali niecelnie, a następnie złe wyprowadzenie piłki przez Winnickiego skończyło się wybiciem jej na oślep poza pole karne. Piłka jednak bardzo szybko wróciła w nasze przedpole gdzie dopadł do niej napastnik i wycofał do swojego kolegi, a potem nie wiadomo czy był to strzał czy dośrodkowanie, piłka wysokim łukiem minęła Kotwicę, odbiła się od słupka i wpadła do siatki 1:0 dla miejscowych. Burza niby próbowała odpowiedzieć, ale wyraźnie brakowało chęci i woli walki, która jest niezbędna w takich meczach.
Nie wiemy co się stało w przerwie w szatni, ale a boisko wyszedł zespół walczący, biegający pełen werwy i chęci. Burza za to, że od pierwszej sekundy zostawiała na boisku serce została bardzo szybko nagrodzona. Faul w okolicach pola karnego został znakomicie rozegrany i piłka jak po sznurku poszła od Wróbla do Sturlisa, potem do naszego kapitana i Mateusz dał nam remis pewnym strzałem. Gospodarze zaskoczeni takim obrotem sprawy jeszcze próbowali się poderwać ale dobra gra Burzy trwała, znakomitą okazję na podwyższenie rezultatu zmarnował Mateusz Kuś uderzając wysoko ponad bramką. Śleszów zaczął ograniczać się do gry na swoich szybkich zawodników, ale nasza obrona długo grała bezbłędnie, ale niestety wreszcie taki błąd się przydarzył. Znakomicie kreujący grę środkowy pomocnik lidera ligi wpadł z piłką w pole karne gdzie zahaczył go Michał Byczek. Miejscowy piłkarz zrobił jeszcze dwa kroki i upadł. Sędzia wskazała jednak na „wapno”. Do piłki podszedł sam poszkodowany i popisowo zmylił Kotwicę ponownie wyprowadzając Stary Śleszów na prowadzenie. Przez chwilkę wyglądało, że nasi piłkarze całkiem się podłamali i trzeba to jasno powiedzieć, że powinniśmy stracić dwa kolejne gole, ale brak kolejnych strat zawdzięczamy tylko nieudolności miejscowych. Potem Burza wyzwoliła resztki swoich pokładów energii i coraz częściej kotłowało się pod bramką miejscowych. Najpierw doskonałą okazję do wyrównania znów zaprzepaścił Mateusz Kuś, a po chwili jego wyczyn skopiował Damian Świnionoga uderzając wysoko ponad bramką. Gdy pozostało do końca meczu mniej niż 10 minut zdarzył się gol z cyklu kuriozum. Gospodarze desperacko wybijali piłkę z własnego pola karnego, tak desperacko, że trafili prosto w Mateusza Kusia, a piłka wpadła w krótki róg zaskoczonego bramkarza LKS-u. 2:2! Szkoda tylko, że sędzia meczu zapisał gola jako samobójczego jednemu z graczy gospodarzy. Do końca meczu pozostało niewiele czasu, ale Burza chciała ten mecz wygrać! Najlepszą okazję do tego miał Damian Wróbel, który uderzył instynktownie i znakomitą paradą popisał się bramkarz miejscowych. Końcówka meczu to już kontra za kontrę i dopiero w doliczonym czasie gry Burza zaczęła szanować wynik, bo punkt na boisku lidera to zawsze punkt.
Druga połowa w wykonaniu naszych zawodników pod względem ambicjonalnym była perfekcyjna, grając z takim zaangażowaniem stworzymy zespół groźny dla każdego, jeszcze niech w parze z tym przyjdzie skuteczność i będzie całkiem dobrze. Zawodnikom należy się ogromny szacunek za wysiłek włożony w mecz, za serce i zdrowie pozostawione na boisku w Starym Śleszowie. Oby tak dalej panowie!
Komentarze